Analityk Banku Pekao SA Kamił Łuczkowski podkreślił podczas rozmowy z serwisem bankier.pl, że inflacja w maju wzrosła aż o 14 proc. rdr. To jednak nie koniec złych wiadomości dla obywateli naszego kraju – wiele wskazuje na to, że szczyt wzrostu cen spodziewany jest w sierpniu i wrześniu, kiedy to wyniesie on 15,5-16 proc. rdr. To fatalna informacja, jednak warto się na to odpowiednio wcześnie przygotować.
Inflacja nie przestaje rosnąć, a to dopiero początek. Najgorsze przed nami…

– Z naszych szacunków wynika, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) w maju br. rdr wzrósł do 14 proc., co oznacza duże przyspieszenie w porównaniu z kwietniem br. (12,4 proc.). Zakładamy, że w maju ceny żywności w porównaniu do kwietnia wzrosły o 3,5 proc. Inflacja bazowa (bez uwzględnienia cen paliw, energii i żywności), według naszych szacunków, wyniosła w maju 8,2 proc. i na razie nie widać żadnych sygnałów, żeby zwalniała – tłumaczy ekspert, cytowany przez serwis bankier.pl.
Analityk został zapytany także o szczyt inflacyjny – jego zdaniem najtrudniejszy dla nas moment nadejdzie w sierpniu i wrześniu, kiedy to spodziewane są kolejne wzrosty cen w sklepach, jak i na stacjach paliw. Kierowcy zatem w najbliższym czasie nie zobaczą ponownie na stacjach cen paliwa, do których przyzwyczaili się w przeszłości.
Ceny paliw cały czas idą do góry. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma widoków na poprawę tej sytuacji

– Znajdujemy się blisko szczytu koniunktury w połowie roku, a w drugiej połowie roku czeka nas znaczące wyhamowanie. W środowisku utrzymującego się solidnego popytu można łatwo przerzucać rosnące koszty na ceny, co utrzymuje gospodarkę na wysokiej ścieżce wzrostu – tłumaczy Łuczkowski.
Wypowiedź eksperta nie pozostawia zatem żadnych wątpliwości. Ceny cały czas idą do góry i w najbliższych miesiącach ta tendencja się utrzyma. Miejmy nadzieję, że może na jesieni wreszcie trafią do nas nieco lepsze informacje dotyczące sytuacji inflacyjnej…