Rodzice których dzieci uczęszczają do szkoły lub tzw. zerówki, mogą otrzymać specjalny jednorazowy dodatek. I nie należy go mylić ze świadczeniem tzw. 300+, który jest wypłacany przez rząd co roku na tzw. wyprawkę szkolną. Choć oczywiście i w przypadku wsparcia o którym mowa, całą kwotę można przeznaczyć na przeróżne rzeczy związane z edukacją – i nie tylko.
Dodatek szkolny. Kto może otrzymać pieniądze?

Kwota o której mowa niestety jest niewielka, żeby nie powiedzieć, iż symboliczna. Mowa bowiem o 100 złotych przyznawanych na każde dziecko w rodzinie. Dodatek wypłacany jest tylko raz w roku i to rodzinom, które mają najtrudniejszą sytuację finansową w kraju. Takie wsparcie finansowane jest od 7 do 18 roku życia. Jeżeli dziecko uczy się dalej bądź ma orzeczenie o niepełnosprawności, wówczas trwa to odpowiednio dłużej.
Należy jednak pamiętać, że dodatek szkolny jest powiązany z zasiłkiem rodzinnym. Oznacza to, że mogą go otrzymać wyłącznie rodzice, którzy spełniają kryterium dochodowym. Miesięczny dochód na osobę nie może przekraczać 674 zł lub 764 zł w przypadku, jeśli w rodzinie jest dziecko niepełnosprawne.
Co istotne, pobierać 300+ od rządu, można również pobrać i to świadczenie, co łącznie daje kwotę 400 złotych. Zarówno przypadku pierwszego, jak i drugiego świadczenia trzeba pamiętać o tym, aby złożyć odpowiedni wniosek. W przypadku programu „Dobry start” (tzw. 300+) wnioski można składać od 1 lipca do 30 listopada. Z kolei o dodatek szkolny nie później niż 31 października.

Na co można wydać pieniądze?
Pieniądze docelowo powinny zostać przeznaczone na wyprawkę szkolną. Nie zmienia to jednak faktu, że można wydać na dowolny cel, bowiem nikt tego nie sprawdza. Warto jednak, aby będąc w trudnej sytuacji finansowej środki przeznaczyć z należytym celem, aby dziecko mogło choć w części mieć wszystkie niezbędne rzeczy w szkole.
W związku z inflacją i duża stratą wartości pieniądza w kraju, rząd jak na razie nie przewiduje waloryzacji świadczeń. Zarówno Dobry Start, jak i dodatek szkolny dalej będą wypłacane w takich kwotach. Tym samym wsparcie dla rodziców jest coraz mniejsze, bowiem z tych peiniędzy mogą coraz mniej kupić.
