Rosnąca cena za paliwo sprawia i rosnące kłopoty z dostawami surowców sprawiają, że zdecydowano się na ograniczenia w tankowaniu. Nie wszyscy kierowcy zatem będą mogli wlać paliwo w dobrej cenie, takiej jaka wyświetla się przy stacji. W niektórych rejonach znaczna część kierowców zapłaci znacznie więcej.
Koniec turystyki na paliwo

Węgrzy zdecydowali, że od dnia dzisiejszego nie zezwalają na to, aby mieszkańcy innych krajów tankowali u nich paliwo. Ma to zakończyć turystykę w przygranicznych miejscowościach, gdzie granica przekraczana jest wyłącznie w celu tańszego tankowania. W kraju tym po wprowadzeniu kilka miesięcy temu regulacji cen mieszkańcy mogą tankować praktycznie najtaniej w Europie.
Teraz niższe ceny jakie wprowadzili Węgrzy będą dostępne tylko dla kierowców z krajowymi tablicami rejestracyjnymi. Obecnie cena benzyny oraz oleju opałowego nie może przekraczać 480 forintów, a więc 5,63 zł/l. Wiele osób w związku z możliwością zarobku decydowała się nawet na nadużycia. Takie zjawisko po wprowadzeniu zakazu ma być znacznie utrudnione.
Dla wielu osób mieszkających przy granicy to ogromny cios. W ostatnich miesiącach mogli naprawdę sporo przyoszczędzić, lecz teraz się to skończy. Decyzja o wprowadzeniu górnego limitu ceny okazała się niewątpliwie strzałem w dziesiątkę, patrząc jak Węgrzy doskonale radzą sobie ze światowym kryzysem. Praktycznie nie jest on tam odczuwalny, patrząc chociażby na inflację.

Polska też miała tanio, ale krótko
Kiedy w Polsce 1 lutego pojawiła się tarcza antyinflacyjna, paliwo także było bardzo tanie. Dużo mówiło się o tym, że stacje paliw w Niemczech, tuż przy naszej granicy, praktycznie nie mają klientów. Wszyscy woleli pojechać kilka kilometrów dalej i zatankować znacznie taniej. Po kilku tygodniach różnica w cenie nie była już tak znacząca, aby spora ilość osób decydowała się na taki krok.
