Polacy mają świadomość tego, jak ważne jest tankowanie, aby móc posiadać samochód. Jeżeli jednak chodzi o to co przekona ich do tego, aby w ogóle zakupić pojazd, który ma być przyszłość, to ilość ładowarek. Jeżeli będzie ich średnio co 20 kilometrów, wówczas każdy chętniej spojrzy na możliwość zakupu pojazdu elektrycznego.
Chcemy samochód elektryczny, ale wciąż to jego tankowanie…

Elektromobilność zyskuje w oczach Polaków, ale wciąż dzieje się to bardzo wolno. Mimo wszystko wiele osób deklaruje, że jeżeli będzie kupowało kolejne auto rozważy opcję elektryka. To pokazuje, że widzimy w takich pojazdach przyszłość, choć mamy wiele wątpliwości co do takich aut. A wszystko za sprawą małej ilości wiedzy na temat tych pojazdów.
Na razie jednak kluczowa okazuje się wciąż ilość ładowarek. Jeżeli ich ilość nie będzie odpowiednia, wówczas nie ma co liczyć na to, że Polacy będą chętniej spoglądać w kierunku elektryków. Wiele osób boi się bowiem, że tankowanie będzie niemożliwe w danej lokalizacji i sprawi to wiele kłopotów. A nie da się jak wiadomo ”dolać prądu”.
Są też obawy, że przy dalszej podróży w danej lokalizacji nie będzie punktu ładowania. Bądź takie miejsce będzie znacząco oddalone od miejsce punktu końcowego naszej trasy. A samo tankowanie przecież też nie trwa dwie, trzy minuty, a znacznie dłużej. Dlatego też planowanie podróży z elektrykiem nie jest jak na razie proste.

Polska ogonem zmian
Nie ma co ukrywać, że jak na razie Polska nie śpieszy się z tym, aby rozwijać szybciej elektromobilność. Nie ma na to pieniędzy, a rząd chce pieniądze od Unii Europejskiej. Do tego dochodzą kwestia przesyłowe, które nie wszędzie pozwalają na to, aby móc budować ładowarki w danych lokalizacjach.
Potrzeba naprawdę bardzo gruntownych zmian, jeżeli się ładowarek ma się znacząco rozbudowywać. A bez tego tankowanie samochodu elektrycznego będzie znacząco utrudnione. W dodatku nasz rząd nie przewiduje, aby do 2035 być pod tym względem gotowym, jak reszta Europy. To pokazuje, że nie zwiastuje to dobrze dla elektryków.
