Tarcza antyinflacyjna ma powrócić i to już po zakończeniu następnego miesiąca. Premier zapowiedział, że Polacy znów będą mogli liczyć na to, że będą mogli mniej wydawać i więcej oszczędzać. Budżet państwa straci na tym około 10 miliardów złotych, ale jak zaznacza Mateusz Morawiecki – te pieniądze pozostaną w naszych portfelach.
Premier w połowie roku wprowadzi tarczę inflacyjną

Wraz z końcem czerwca dobiega tarcza antyinflacyjna na żywność. W ostatnim czasie bardzo dużo mówiło się na temat tego, że zostanie ona najprawdopodobniej przedłużona. Potwierdził to teraz sam premier, który jasno zadeklarował taką chęć. Zerowa stawka VAT na żywność miałaby obowiązywać na kolejny rok.
Rezygnacja z takiego podatku ma ulżyć Polakom w codziennych zakupach. Na pojedynczych produktach są to symboliczne kwoty, ale podsumowując cały miesiąc kwota już jest znacznie większa. Pokazuje to najlepiej fakt, że budżet państwa z tego tytułu traci około 10 miliardów złotych. To duża kwota, ale to też po prostu ”danina”, której nie musimy płacić, a nasze pieniądze pozostają w naszych portfelach.
Na co czeka rząd, aby w pełni oficjalnie ogłosić informację. Wciąż spływają wszelkie niezbędne dane dotyczące wysokości inflacji na ten rok, ale również prognozowanej na kolejny rok. To kluczowa wiedza, która przyczyni się do podjęcia ostatecznej decyzji. Jak na razie jednak patrząc na liczby wszystko wskazuje na to, że zerowy VAT pozostanie z nami na dłużej.

Na paliwo 8 procent VAT nie powróci
Patrząc na tarczę antyinflacyjną pod względem cen paliw, tutaj nie należy spodziewać się zmian. W ostatnim czasie olej napędowy, benzyna i LPG znacząco potaniały. Zwłaszcza diesel, który jest już nawet tańszy od 95-tki. Gdyby dziś premier zdecydował się na taki podatek jaki obowiązywał do końca poprzedniego roku, ceny na stacjach byłyby niezwykle atrakcyjne.
Za olej napędowy oraz benzynę płacilibyśmy niewiele ponad 5 złotych, a LPG kosztowałoby około 2,50 zł/l. Byłyby to po prostu stare ceny, które doskonale pamiętamy z czasów ”normalności”. Miejmy nadzieję, że prędzej czy później znów w naturalny sposób dobijemy do takich stawek. W końcu wiele czynników już wskazuje na to, że całe to szaleństwo należy powoli kończyć.