Od kiedy program Rodzina 500+ w końcu zostanie zwaloryzowany? To pytanie, które w ostatnich tygodniach, a nawet już miesiącach pojawia się coraz częściej. Politycy z obozu partii rządzącej dużo mówili o tym, iż waloryzacja wręcz musi być i tego społeczeństwo powinno się spodziewać. Teraz jednak wszyscy powoli zaczynają umywać od takich deklaracji ręce.
Duża zmiana narracji w kwestii 500+

Kolejną osobą która odniosła się do programu Rodzina 500+ jest wiceminister Finansów. Swego czasu mówiło się nawet, że sprawą zwiększenia świadczenie zajmuje się właśnie to ministerstwo. Miało ono dokładnie przeliczać na jaką waloryzację stać w tych trudnych czasach. Można wnioskować, że bardzo szybko doliczyło się tego, że kraju nie stać na zwiększenie świadczenia.
– Nie pracujemy nad waloryzacją programu 500+. Inne resorty? Ministerstwo Rodziny również nie i inne resorty także nie – zapewnił Artur Soboń w Radiu ZET . To już kolejna wysoko postawiona osoba, która jasno mówi o tym, że nie będzie większych pieniędzy. Warto tutaj wspomnieć, że przez ostatnie lata program stracił na wartości blisko 200 złotych na każde dziecko.
Zgodnie z coraz częściej pojawiającymi się nieoficjalnymi informacjami, rząd pracuje nad czymś zupełnie nowym. Wedle zapowiedzi w tegoroczny dzień matki Polacy otrzymają szczegółowe informacje o jednym z nowych świadczeń. Ma to być odpowiedź na program, który ogłosił Donald Tusk – ”babciowe”, a więc wypłacanie przez rząd kwoty 1 500 złotych po powrocie do pracy, po urodzeniu dziecka.

Polacy oczekują czegoś wielkiego
Jak na razie żadna partia nie ogłosiła jeszcze nic aż tak istotnego, w kwestii zbliżających się wyborów. Polacy oczekują, że w końcu usłyszą jakąś ważną deklarację – tak ważną jak kiedyś ogłoszenie programu Rodzina 500+. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że ostatnie lata nie były łatwe dla budżetu państwa, dlatego też miliony Polaków może poczuć duże rozczarowanie.
Jako, że wybory są na jesień to zapewne okres wakacyjny będzie tym momentem, w którym przekonamy się kto i co dokładnie dla nas szykuje. Oczywiście rozdawnictwo publicznych pieniędzy nigdy nie było niczym dobrym, bowiem te pieniądze tak naprawdę wracają do nas w innej formie. Może faktycznie lepiej mniej zabierać, a wówczas po prostu nie trzeba będzie dawać?