Tylko tydzień w lutym trwała obniżka cen za paliwo na stacjach. Nadeszła pierwsza podwyżka i jasno widać, że to sygnał, który pokazuje jak teraz będzie wyglądała tendencja na najbliższe dni. A będzie niewątpliwie wzrostowa, patrząc na wszystkie uwarunkowania rynkowe. To znów czas w którym można powiedzieć – niech tankuje kto może, bo zaraz będzie tylko drożej.

Paliwo zaczęło odczuwać skutki embargo

Minęło raptem kilka dni od wejścia w życie embargo na rosyjską ropę i już widać tego efekty. Od 5 lutego ropa poszła w górę o 4 dolary, a sam dolar podrożał o cztery grosze. Tendencje na wykresach są wzrostowe i w najbliższych dniach może tutaj wiele się zmienić na naszą niekorzyść. To tak naprawdę dopiero sam początek zmian, które wchodzą w życie.

Olej napędowy zdrożał w ciągu doby o 8 groszy w cenie hurtowej, natomiast benzyna o 5 groszy. Można spodziewać się tego, że stacje paliw będą powoli podnosić ceny za paliwo na stacjach, mając na względzie kolejne zmiany. Powoli w górę i co jakiś czas będziemy widzieć, że diesel czy 95-tka ma już zupełnie inną wartość, niż np. przed tygodniem.

Tak naprawdę kolejne dni lutego to bardzo ważny moment, jeżeli chodzi o ceny paliw. Najbliższe tygodnie pokażą, jak realnie embargo na rosyjską ropę wpłynęło na ceny paliw. Słychać było zapewnienie, że Polski tego nie dotknie, ale nie ma co się czarować. Wartość baryłki ropy jest tutaj kluczowa i każdy ma tego świadomość.

Do rekordów daleka droga?

Kierowcy czują obawy, że za kilka tygodni przyjdzie im płacić za paliwo takie kwoty, jakie jeszcze w Polsce nigdy nie obowiązywały. Trzeba pamiętać, że takie ryzyko istnieje zawsze, bowiem nigdy nie wiadomo co jeszcze może się wydarzyć na świecie. Realnie jednak patrząc, ceny nie powinny powędrować aż do takiego poziomu.

Trzeba być przygotowanym na to, że będzie drożej niż w ostatnim czasie, ale nie na tyle drogo, żeby odczuwała to znaczniej gospodarka. Byłby to niewątpliwie kolejny mocny cios tak naprawdę dla obywateli. I to nie tylko Polski, ale wielu krajów – choć tak naprawdę to my odczulibyśmy to najbardziej. W przełożeniu zarobków do ceny za paliwo jesteśmy w ogonie Europy, co jest powodem do wstydu.

Wchodzimy w okres dużej niestabilności, ale i zagadkowości. Bacznie trzeba zatem obserwować rynek i to co będzie działo się z cenami paliw. To pozwoli odpowiednio reagować w kontekście tankowania i planowania podróży.