Stacje nie chcą, aby diesel, benzyna i LPG było tańsze
Eksperci nie mają wątpliwości, że kwestia zmian w tego typu zakresie jest niezwykle niebezpieczna pod wieloma względami. Trzeba pamiętać, że wprowadzając regulacje głęboko ingerujące się w strategiczny sektor gospodarki. Z tego powodu trzeba być bardzo ostrożnym i rozważnym w tym, jaką decyzję się podejmie.
Bo tak naprawdę wystarczy jeden najmniejszy błąd, aby wyrządzić krzywdę dla gospodarki i całego społeczeństwa. I może to okazać się wodą na młyn, bowiem choć za diesel, benzynę czy LPG zapłacimy taniej, to później przyjdzie nam to ”zwrócić” w zupełnie innej formie. Zawsze pozostaje pytanie, jak na taki ruch zareaguje sama gospodarka, a to niezwykle trudno przewidzieć.
Warto zauważyć, że to tak naprawdę państwo ma narzędzia do tego, aby móc uregulować ceny paliw. I to samodzielnie, bez ingerowania w to stacji paliw. Tyle tylko, że plan tarczy inflacyjnej zakłada, że stracić muszą obie strony, aby zyskać mogła jedna – kierowcy. Dlatego też taki pomysł do końca nie podoba się właścicielom. Wszyscy jednak jak na razie ze spokojem czekają na to, co ogłosi rząd w tej kwestii.
Ceny paliw będą regulowane
Wciąż pod dużym znakiem zapytania jest to, jak bardzo będą regulowane ceny paliw w Polsce. Zdaniem ekspertów skoro rząd decyduje się na taki krok, różnica musi być znacząco. Z kolei po innych krajach, które wprowadziły podobne rozwiązania, wiadomo, że znacznie taniej nie było. Diesel, benzyna czy LPG były symbolicznej tanie. Najważniejsze było jednak to, że miały nie drożeć.
U nas zapewne będzie podobnie. Ceny mogą spaść lekko poniżej 6 złotych za litr i na tym się skończy. Istotne będzie jednak natomiast to, aby nie przekroczyć już bariery psychologicznej, a więc szóstki z przodu. Tak stan potrwa zapewne do momentu aż rynek ropy się nie ureguluje i ceny nie zaczną spadać.