Paliwo w cenie 2 złote w Polsce? Tak! Za taką kwotę kierowcy okazuje się, że można naprawdę zatankować bak swojego samochodu. I to nawet bez większych haczyków, a po prostu… w nielegalny sposób. Taką promocję przygotował mieszkańcom Gliwic jeden z mężczyzn, który wcześniej kradł diesel i benzynę ze stacji paliw.
Mistrz biznesu kradł paliwo
Mężczyzna tankował paliwo na różnych stacjach paliw zawsze będąc zamaskowany, po czym odjeżdżał bez płacenia. Sprawą zajęła się specjalna grupa w policji. Znalezienie tropu nie było proste, bo auta zawsze były inne i miały kradzione tablice rejestracyjne. Z czasem okazało się, że pojazdy były po prostu wypożyczane.
W końcu udało się ustalić z jakiego miejsca były one wypożyczane. Krąg zawęził się do kilkunastu osób, z których udało się już wytypować mężczyznę, który dokonywał kradzieży. Dotarto do miejsca, w którym przetrzymywał kradzione paliwo, a także kradzione tablice rejestracyjne.
30-latek nie był jednak królem biznesu. Duże ryzyko przypłacał tym, że paliwo sprzedawał w dość śmiesznej cenie. Za litr życzył sobie nawet dwa złote, przy cenie około 5,70 złotych za stacjach paliwo. Promocja zatem była ogromna i zdecydowanie lepsza, niż ta jaką szykuje rząd. Śmiało można zakładać, że schodziłoby nawet po 5 złotych bądź nieznacznie taniej.
Duże konsekwencje
Za swój czyn odpowie nie tylko mężczyzna, który kradł paliwo. Również osoby, które kupowały od niego diesel i benzynę będą miały z tego tytułu problemy. To nic innego jak paserstwo, na co także są odpowiednie paragrafy. Jak widać taka działalność nie ma racji bytu, a kto liczy, że na tym można się dorobić jest w ogromnym błędzie.