To może być dla kierowców ogromny szok, a jeszcze większy dla ich portfela. Ryzyko otrzymania mandatu będzie znacznie większe niż do tej pary, co nigdy nie może cieszyć. Jak zatem jeździć, żeby nie narażać siebie, a przede wszystkim nie narażać innych osób? Czy kierowcy podołają temu zadaniu?
Noga z gazu kierowcy przed przejściem
Już niedługo kierowcy nie tylko będą musieli zachować szczególną ostrożność przed przejściem i ustąpić pierwszeństwa pieszemu. Wedle wprowadzonych zmian każdy samochód będzie musiał także odpowiednio zwolnić, aby narazić nikogo na niebezpieczeństwo. Do tego również obowiązkiem ustąpić pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście.
Wbrew pozorom można odnieść wrażenie, że zmienia się niewiele, ale jednak dużo. Policja będzie miała znacznie łatwiej wyegzekwować konsekwencje wobec kierowców. I jak łatwo się domyśleć – winna zawsze będzie wówczas głównie jedna strona.
Zmiana przepisów zrzuca niemal cały obowiązek zachowania bezpieczeństwa na kierowcach. To oni mają zachowywać szczególną czujność na drodze, aby żaden pieszy nie czuł zagrożenia.
Pieszy też ma swoje obowiązki
Pierwszy nie będzie chroniony tylko w jednej sytuacji. Jeżeli wejdzie na przejście dla pieszych i w tym czasie będzie korzystał ze smartfona. Wchodzi całkowity zakaz korzystania z telefonów komórkowych oraz innych urządzeń elektronicznych.
Oznacza to nic innego, że przechodząc przez pasy nie możemy patrzeć w ekran swojego telefonu. Ba! Nie możemy także prowadzić rozmowy telefonicznej. Żeby nie narazić się na mandat należy dokończyć rozmowę i dopiero pokonać przejście dla pieszych.
Jak to będzie przestrzegane?
Czy kierowcy muszą obawiać się, że będą otrzymywać mandat za mandatem? Bardzo wątpliwie. Zapewne co jakiś czas, gdzieś jakiś patrol policji ustawi się niedaleko pasów, aby kontrolować bezpieczeństwo. Może też być przeprowadzona ogólnopolska akcja. To jednak będą pojedyńcze przypadki.
W przepisie tym chodzi głównie o to, aby sporne sytuacja zdarzeń głównie były winy jednej strony. I żeby to właśnie ta strona zrobiła wszystko, żeby nie doprowadzić do tragedii na drodze.