Kiedyś, gdy pisano, że diesel i benzyna będą po 8 złotych wydawało się tak abstrakcją i plotkami wyssanymi z palca. Dziś wszyscy kierowcy w Polsce muszą jednak mierzyć się z takimi cenami paliw. Teraz poprzeczka w kwestii tego ile przyjdzie nam płacić zawisła znacznie wyżej. Coraz częściej mówi się, że będzie to kwota, która przekroczy 10 złotych. Nie wierzycie? Wcześniej też nikt nie wierzył.
Kiedy diesel i benzyna po 10 złotych?

Kierowcy w Polsce już raczej nie łudzą się, że za diesel czy benzynę zapłacą mniej. Bo i łudzić się nie ma co, bo żadnych obniżek ceny paliw nie będzie. A jeżeli będzie to krótkotrwałe i mało znaczące dla naszego portfela. Nie będzie sytuacji, że nagle przyjdzie nam płacić np. w okolicach 7 złotych albo jeszcze niżej. Taka sytuacja na pewno nie będzie miała miejsca.
Już praktycznie z każdej strony dobiegają głosy od ekspertów i analityków, że 10 złotych za diesel i benzynę zostanie osiągnięte. I to nawet z tarczą antyinflacyjną, która choć istnieje, to jej znacznie jest marginalne w rzeczywistości. Czynników jest sporo – embargo na rosyjska ropę, koniec ze sprzedażą amerykańskich rezerw strategicznych czy pobudzenie chińskiej gospodarki.
Do tego wszystkiego mimo wysokich cen w Polsce i innych krajach, wciąż nie maleje popyt. Tyle ile trzeba płacić za diesel i benzynę, tyle ile wyświetla się na pylonach, tyle kierowca płaci i jeździ. Do tego czasu aż tak będzie trzeba spodziewać się, że ceny paliw będą rosły. Na pewno jest gdzieś granica, że odpowiednia ilośc kierowców powie w końcu stop i odstawi pojazd. Ale do tego czasu widać jeszcze daleka droga.

Ciężką druga połowa roku
Według szacunków cena 10 zł za paliwa jest realnym scenariuszem na drugą połowę roku, a w zasadzie na koniec. – Ostatnio Jamie Dimon prezes JP Morgan mówił o 175 dolarach za baryłkę, co wcale nie wydaje się niemożliwe. Przy takiej cenie ropy detaliczna cena 10 zł za litr – czy to diesla, czy benzyny – nie będzie wcale potencjalnym maksimum – powiedział dla WNP.PL Piotr Kuczyński, analityk Domu Inwestycyjnego Xelion.
Listopad, a zwłaszcza grudzień będą miesiącami, w których tankowanie najbardziej zaboli nasze portfele. Wtedy też dojdą kolejne kłopoty związane z gazem, a co za tym idzie wzrośnie popyt na ropę. Także obecnie choć mamy wysokie ceny, to za pół roku będziemy je wspominać z utęsknieniem. Cieszmy się tym co mamy teraz i lepiej wcześniej zastanowić się czy nie warto przejść na LPG.
