Każdy kierowca musi być przygotowany na to, że pewne sytuacje na drodze mogą go zaskoczyć. Bo nigdy tak naprawdę nie wiadomo kiedy w obrębie naszego samochodu będzie jechał ktoś, kto – lekko mówiąc – niewiele robi sobie z przepisów ruchu drogowego. W dodatku jego zachowanie odstaje od społecznych standardów. Tak było właśnie tutaj, choć dany osobnik sam sprowadził na siebie kłopoty.
Kierowca nie pokonał własnego ego
Obu mężczyznom ewidentnie nie było do siebie po drodze. Ale to ten, który źle tutaj skończył był stroną dominującą, stosującym tzw. agresję drogową. Swoim stylem jazdy i zachowaniem miał bardzo wiele do przekazania drugiemu kierowcy. Nie dał się on w nieprawidłowy sposób wyminąć i pozwolić na skręt w lewo, tylko zastawiał drogę.
Takie zachowanie rozwścieczyło drugiego mężczyznę, bowiem mocno trafiło to w jego ego. Drugi kierowca jednak niewiele sobie z tego robił, przekonując do swoich racji. Koniec końców, gdy chciał jechać on dalej, wówczas z impetem wjechał w niego cwaniak. Nie wyszedł jednak na tym dobrze, bowiem stało się coś, czego nawet nie mógł przewidzieć.
Jego samochód odbił się niczym jak od ściany i choć wszytko działo się na przestrzeni metra, dwóch, to jednak wystarczyło to do tego, aby jego samochód praktycznie… dachował. Nie dość, że był sprawca całego zdarzenia, to jeszcze naprzykszył sobie z tego tytułu więcej problemów niż mógł. Tak skończyło się dla niego kozaczenie na drodze i zabawa w nieustraszonego kierowcę.