W ostatnim czasie niemieccy kierowcy mają sporo powodów do obaw. Wiele wskazuje na to, że 10 milionów benzyniaków może pójść w odstawkę. Czy w najbliższym czasie będziemy świadkami wielkiego kryzysu i co stanie się z kierującymi, którzy pożegnaliby się ze swoimi autami? W dzisiejszym artykule postaramy się odpowiedzieć na wszelkie wasze pytania.
Kierowcy w całym kraju zagrożeni?! 10 milionów benzyniaków czeka kasacja?

10 milionów kierowców pożegna się ze swoimi autami? Kierujący w całym kraju są ogarnięci strachem i zadają sobie pytanie, czy mogą cokolwiek z tym zrobić. W dzisiejszym artykule opowiemy wam czy obawy jeżdżących są w pełni uzasadnione i kto tak naprawdę powinien obawiać się najbardziej. Na samym początku zadajmy sobie jedno zasadnicze pytanie: O co tak właściwie chodzi?
Wszystko kręci się wokół afery, który zyskała swój rozgłos już jakiś czas temu. Okazuje się, że głównym winowajcą całego zdarzenia jest oprogramowanie opracowane przez Volkswagena. Głównym celem narzędzia miało być zmniejszenie emisji spalin, jednak jak się okazało działało one tylko i wyłącznie podczas testów. Pierwszy raz o całej sytuacji mogliśmy usłyszeć w 2015 roku, kiedy to rozpoczęła się nagonka na producenta spowodowana przez oprogramowanie fałszujące. Podstęp niemieckiej firmy został odkryty przez niezależnych amerykańskich naukowców. Na tym etapie warto wspomnieć, że Volkswagen poniósł konsekwencję za oszustwa. Marka zapłaciła wysokie odszkodowanie, a sam prezes marki usłyszał zarzuty karne.
Ekolodzy wzięli sprawę w swoje ręce!
Oczywiście na tym ta historia się nie skończyła. Jedna z niemieckich ekologicznych organizacji DUH zdecydowała się złożyć pozew przeciwko KBA. Państwowa instytucja została oskarżona przez ekologów o niekonsekwencje. Mianowicie po wybuchu całej afery bez żadnych dyskusji zaakceptowali oni wprowadzone przez Volkswagena poprawki programistyczne, które w rzeczywistości wcale nie rozwiązywały w pełni problemu. Ekolodzy uważają, że sam koncern samochodowy nie przyłożył się do całej sprawy wystarczająco. Dodatkowo pojazdy powinny przejść także zmiany mechaniczne, czego ostatecznie nie zrobiono. Cała sytuacja robi się jeszcze bardziej “zabawna”, w momencie, kiedy Sąd Administracyjny w Szlezwiku przyznaje rację oskarżycielom. Taka decyzja sprawia, że pojazdy wyprodukowane w latach 2009 – 2015 (Mowa tu konkretnie o Golfach, napędzanymi silnikami TDI) nie powinny zostać dopuszczone do ruchu.
DUH w swoim pozwie zwrócił uwagę na bardzo istotny fakt. Mianowicie w 2016 roku Volkswagen otrzymał zgodę od KBA na przywrócenie homologacji pojazdów z silnikiem diesla, jeżeli producent zaktualizuje ich oprogramowanie. Nie usunięto z nich jednak nielegalnych urządzeń oszukujących. Przez to Volkswagen wciąż mógł wypuszczać samochody, które emitują więcej tlenków azotu niż jest to zgodne z przepisami.
Ekolodzy są zdania, że KBA oraz niemieckie ministerstwo transportu powinny natychmiast wycofać auta objęte wyrokiem z ruchu drogowego. Ponadto opowiadają się za tym, aby Volkswagen wypłacił kierowcom odszkodowania lub przeprowadził bezpłatną akcję naprawczą.
To jednak nie koniec…
Firma najprawdopodobniej odwoła się od wyroku, który jak mówi Volkswagen jest nieprawomocny. Do czasu uzyskania z sądu pełnego uzasadnienia wyroku niemiecki producent samochodów wstrzyma się z kolejnymi działaniami. Pocieszeniem w tej kwestii jest fakt, że kierowcy na razie mogą odetchnąć z ulgą, bo KBA nie wycofa ich pojazdów z ruchu drogowego.
DUH wciąż walczy i to nie tylko z Volkswagenem. Organizacja złożyła znacznie więcej pozwów i aktualnie toczy się 118 innych postępowań dotyczących aż 10 000 000 pojazdów! Co ciekawe, ta szokująca liczba to sprzedane samochody różnych producentów jedynie na niemieckim rynku. Nie zapominajmy o tym, że marki samochodowe nie ograniczają się zazwyczaj do tylko jednego kraju…