Kierowców w Polsce od najbliższej soboty może czekać bardzo trudny czas. Nie tylko w naszym kraju, ale i na terenie całej Unii Europejskiej będzie wymagany nowy dokument. W Polsce za jego brak grozi 12 000 zł mandatu, a już wiadomo, że będą problemy z wyrobieniem go na czas.
Zero tolerancji za brak nowego dokumentu
Jak dowiadujemy się z wywiadu na wnp.pl, od 21 maja polska branża transportowa zaliczy poważny kryzys. W życie wchodzi bowiem unijne prawo, które nakazuje wyrobienie licencji wspólnotowej. Dotyczy ona tych firm, które transportują towary za granicę dostawczakami o masie do 3,5 tony. W rozmowie z wnp.pl, właściciel zarządzający firmy spedycyjnej Done! Deliveries, Damian Misiek przyznaje, że nawet połowa przewoźników nie wyrobi licencji na czas.

O tym, że nowy dokument będzie wymagany było wiadomo już od blisko 2 lat. Jednak firmy transportowe zwlekały ze zgłoszeniem wniosku. Raz, że to skomplikowana, kilkuetapowa procedura. Dwa, że cały proces kosztuje około 10 tys. zł, a zależy to od wielkości floty. „Wielu pomyślało pewnie: zobaczymy, co się stanie po 20 maja, wtedy będę się martwił” – sugeruje Damian Misiek. No i rzeczywiście będą powody do zmartwień.
Polscy przewoźnicy będą mieć sporo problemów
„Niestety, czas procedowania wniosku w Generalnej Inspekcji Transportu Drogowego to 4-6 tygodni” – zauważa właściciel Done! Deliveries. „Według mojego rozeznania 90 proc. przewoźników złożyła odpowiednie dokumenty, ale tydzień, dwa tygodnie temu. Muszą więc swoje odczekać” – przekonuje. Może to oznaczać groźne a zarazem kosztowne przestoje polskich busiarzy. „Praktyka na rynku spedycyjnym jest taka, że nie udziela się zlecenia firmie, która nie posiada licencji” – ostrzega Damian Misiek.

Pół biedy, jeśli przewoźnik działa tylko na terenie Polski. Wtedy licencja wspólnotowa nie jest potrzebna. Jednak przekroczenie granicy takowy obowiązek nakłada. Jeżeli podczas kontroli drogowej w Polsce firma z innego kraju zostanie przyłapana na braku licencji, to mandat wyniesie 12 000 zł. Następnie taki pojazd nie może jechać dalej na własnych kołach, a towar trzeba przeładować na „legalne” auto. Polscy kierowcy nie mają też co liczyć na pomoc rządu w tej sprawie, bowiem jest to prawo unijne.
Źródło: wnp.pl