W ostatnich tygodniach kierowcy w Polsce mieli prawdziwą huśtawkę cenową na stacjach paliw w całym kraju. Diesel, benzyna i LPG raz wyraźnie drożały, by potem zaliczyć spektakularny spadek. Eksperci Biura Maklerskiego Reflex są już pewni jak będziemy kupować paliwo od poniedziałku i na pewno nie jest to dobra wiadomość dla wszystkich.
Za nami szalone obniżki
Największą sensację ostatniego okresu są ceny oleju napędowego. Diesel w tydzień potaniał o 9 gr na litrze i kosztuje już średnio 7,11 zł/l. „Ceny są niższe o ubiegłorocznego maksimum o blisko 1 zł/l” – zauważają Urszula Cieślak i Rafał Zywert, eksperci BM Reflex. „To też oznacza, że możemy już na części stacji kupić olej napędowy w cenach poniżej 7 zł/l” – podkreślają.

Tak dużych cięć cenowych nie ma z kolei w przypadku benzyny 95-oktanowej, która potaniała, ale tylko o 2 gr na litrze. „W sumie w ciągu miesiąca ceny diesla spadły o 54 gr/l i są o 41 gr/l wyższe od ceny benzyny bezołowiowej 95” – wyliczają analitycy BM Reflex. „Za Pb95 płacimy średnio 6,70 zł/l. W stosunku do ubiegłorocznego maksimum benzyna jest tańsza o 1,27 zł/l” – przypominają.
W minionym tygodniu taniały zresztą wszystkie paliwa, bo benzyna 98-oktanowa też zanotowała 2-groszowy spadek. Teraz za Pb98 płaci się średnio 7,35 zł/l i jest to najdroższe paliwo w dystrybutorach. Taniał też autogaz, ponieważ średnie ceny spadły o 2 gr/l. Teraz LPG kupuje się średnio po 3,19 zł/l.
Już tylko tak będzie można kupować paliwo
„Sytuacja na rynku ropy i rynku walutowym wskazuje póki co na pewną stabilizację na krajowym rynku paliw” – oceniają Urszula Cieślak i Rafał Zywert. „Prawdopodobnie obniżki cen diesla w kolejnych dniach nie będą już tak wyraźne, a ceny benzyny pozostaną w większości stabilne” – prognozują.

Oznacza to, że stawki za Pb95 na razie dobiły do ściany. Wydaje się, że to paliwo będziemy kupować już tylko w takiej cenie jak w tym tygodniu. Z kolei średnia cena za diesel raczej nie osiągnie pułapu poniżej 7 zł/l, co nie oznacza, że nie znajdziemy stacji oferującej taką stawkę.
Tymczasem ropa naftowa Brent przed weekendem wyraźnie podrożała, ostatecznie do blisko 86 dolarów za baryłkę. Wiąże się to m.in. z coraz bardziej optymistycznymi doniesieniami z Chin. Największy światowy importer tego surowca prawdopodobnie mocno wróci na prostą w kwestii popytu. To z kolei wpływa na wzrost notowań, które mogą wpaść w dłuższy trend podwyżkowy. Na te może wpłynąć jednocześnie ryzyko kolejnego ograniczenia dostaw ropy z Rosji.
Rosyjska ropa musi szukać nowych kierunków
„Indyjskie ministerstwo ropy naftowej dostrzega zagrożenie związane ze wzrostem uzależnienia od dostaw ropy rosyjskiej” – informują eksperci BM Reflex. „Widzą tam konieczność współpracy z alternatywnymi dostawcami. Tym bardziej dostrzegając ryzyko wynikające z planowanych kolejnych sankcji przeciwko Rosji. Indie w ubiegłym roku stały się największym odbiorcą ropy rosyjskiej drogą morską. Udział Rosji w strukturze importu przekroczył 25 proc.” – dodają.

Aktualnie szacuje się, że kraj ten będzie odbierał z Rosji 1,2-1,5 mln baryłek dziennie ropy naftowej. To prawie tyle, ile przed wprowadzeniem embarga odbierała drogą morską cała Unia Europejska. W grudniu rekordowy poziom (niecałe 0,9 mln baryłek dziennie) osiągnął również import z USA. Indie są drugim największym na świecie importerem netto ropy naftowej po Chinach. W grudniu ubiegłego roku kraj ten przejął prezydencję w grupie G20.
„S&P Global Commodities at Sea szacuje, że w lutym eksport produktów naftowych drogą morską z Rosji spadł o 21 proc w porównaniu ze styczniem i ukształtował się na średnim poziomie 2,13 mln baryłek dziennie” – przytaczają analitycy BM Reflex. „Jest to najniższy poziom od maja 2022 roku. Eksport samego diesla spadł o 13 proc. do 0,83 mln baryłek dziennie. Rosja rynków alternatywnych dla swoich produktów gotowych i nowych klientów szuka głównie w Afryce” – zwracają uwagę.
Źródło: www.reflex.com.pl