Do komicznej i kuriozalnej sytuacji doszło wczoraj w Myślimierzu w woj. pomorskim. Pewien mężczyzna zadzwonił po policję aby zgłosić wybuch butli gazowej. Sęk w tym, że do niczego takiego nie doszło. Był to jednak początek problemów 34-latka.
Zgłaszający wytłumaczył przybyłym na miejsce mundurowym, że cała sytuacja mu się najprawdopodobniej przyśniła, po czym wybiegł z domu i zadzwonił po pomoc. Miał być to efekt jego wysokiej gorączki. Funkcjonariusze sprawdzili 34-latka w systemach policyjnych i okazało się, że jest on poszukiwany do odbycia kilkumiesięcznej kary więzienia.
Zły sen z jeszcze gorszymi konsekwencjami
Do zdarzenia doszło tuż po godzinie trzeciej w nocy z 12 na 13 lutego. Służby ratunkowe otrzymały informacje o bardzo poważnym wybuchu w Myślimierzu. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci i zastępy strażaków. Gdy dotarli pod wskazany adres zauważyli, że nic się nie wydarzyło. Funkcjonariusze skontaktowali się ze zgłaszającym, który po chwili pojawił się na miejscu. Tłumaczył on mundurowym, że przez kilka dni miał wysoką gorączkę, która jak twierdził spowodowała, iż cała sytuacja mu się najprawdopodobniej przyśniła. Po przebudzeniu wybiegł z posesji i zadzwonił po pomoc.
Policjanci wylegitymowali 34-latka i okazało się, że jest on poszukiwany do odbycia kary 7 miesięcy pozbawienia wolności. Został zatrzymany i przewieziony do policyjnej celi i niedługo trafi do zakładu karnego.
KPP w Bytowie