Wypożyczony samochód kierowcy spełniał normy, ale zabrakło jednego elementu
Wszyscy kierowcy odwiedzający Londyn powinni wiedzieć wszystko o strefach ULEZ. Tych obowiązujących teraz i tych, jakie ruszą oficjalnie pod koniec miesiąca. Wypożyczenie samochodu i bycie turystą nie zwalnia z obowiązku stosowania się do przepisów, a kary finansowe potrafią zrujnować niejeden domowy budżet. Przekonał się o tym kierowca, który wypożyczonym samochodem przyjechał do Londynu na ślub syna.
Wiadomo, że wypożyczony francuski samochód spełniał normy emisji spalin, ale nie był zarejestrowany w TfL, co skutkowało ukaraniem mandatem. Nie byle jakim. Kwota, o jakiej mowa to 11 000 funtów, czyli ponad 56 000 zł. Taki rachunek otrzymał za prowadzenie wynajętego francuskiego samochodu w londyńskiej strefie ultra niskiej emisji. W mieście spędził kosztowne trzy dni i to pomimo tego, że według przepisów Ulez powinien jeździć nim tam za darmo.
Wszystko dlatego, że nie dopełnił ważnego obowiązku. Nie wszyscy bowiem wiedzą, że istnieje wymóg, zgodnie z którym zagraniczne pojazdy muszą być zarejestrowane w Transport for London (TfL). W przeciwnym razie uznaje się ja za niezgodne z przepisami o emisjach.

Stawki opłat za zaniedbanie formalności są szokujące
To nie jedyny taki przypadek kiedy kierowca z krajów Unii płaci tysiące złotych. Londyński Ulez wymaga, aby kierowcy starszych samochodów płacili 12,50 funta (64 zł) dziennie za wjazd do centrum Londynu. W przeciwnym razie grozi im grzywna w wysokości 180 funtów (925 zł). Ta może być mniejsza o połowę, jeśli kierowca zapłaci w ciągu 14 dni.
Pojazdy zarejestrowane w Wielkiej Brytanii nie muszą być oddzielnie rejestrowane w programie tak, jak zagraniczne. Skąd taka stawka kary dla kierowcy z Francji? Stało się tak ze względu na to, że jego wynajęty samochód dodatkowo błędnie sklasyfikowano, jako ciężki pojazd z silnikiem Diesla i ukarano w oddzielnej strefie niskiej emisji (Lez). Ta obejmuje m.in. ciężarówki, furgonetki, poruszające się po większości Wielkiego Londynu. Takie grzywny Lez wynoszą od 500 do 2000 funtów dziennie.
Ten kierowca jest jednym z wielu, którzy otrzymali mandaty na tysiące funtów
W obliczu takich kar znalazło się więcej kierowców z sąsiedniej Francji. Teraz planują pozew zbiorowy przeciwko TfL. To za otrzymanie czterocyfrowych grzywien bez możliwości udowodnienia zgodności pojazdów.
Wiadomo, że w okresie od stycznia do września ubiegłego roku właścicielom samochodów zarejestrowanych za granicą wydano łącznie 18 962 Ulez PCN. Takie trafiły między innymi do kierowców nie tylko z Francji, ale i Niemiec oraz Holandii.
Kary jak pisaliśmy, zależne są od wagi pojazdu. Takie rosną, jeśli nie opłaci się ich w ciągu 28 dni. Nie jest tajemnicą, że dwa systemy emisji zarządzane przez TfL to część przepisów dążących do poprawy jakości powietrza w stolicy. Ponieważ zawiadomienia o karach wysyłane za pośrednictwem firm zajmujących się leasingiem i wynajmem pojazdów, to mogą dotrzeć do kierowcy po tygodniach. Wtedy 28-dniowy termin składania odwołań może minąć, a grzywna wzrośnie. Po interwencji Guradiana udało się szokującą grzywnę kierowcy z Francji i Niemiec anulować. To pomimo, że temu drugiemu instytucja wcześniej odmówiła anulowania mandatu.
Warto pamiętać o przepisach dotyczących emisji wybierając się nawet do Wiednia, czy Hiszpanii. Rejestracja, a nawet zakup odpowiedniej naklejki jest wymogiem. Kary wahają się od 195 zł do 9500 zł. Czytaj także: Kierowcy buntują się przeciwko nowym wysokim opłatom od sierpnia. Kamery nowego monitoringu albo znikają, albo są dewastowane
źródło:Express.uk