Mandat w ostatnich kilkunastu miesiącach to prawdziwa zmora. Kiedyś to słowo nie wiązało się z niczym nazbyt strasznym. Przecież mogłeś dostać maksymalnie 500 zł. Jasne – zawsze lepiej zachować te 500 zł w kieszeni, ale koniec końców… Na nikim nie budziło to jakiegoś większego respektu. Natomiast po zmianie przepisów, kiedy – przy warunkach recydywy – za jedno wykroczenie można dostać 5000 zł. Sytuacja wygląda już inaczej.
Dostaniesz za to mandat?
Przestrzeganie przepisów wśród wielu osób ogranicza się do tego, aby patrzeć na ograniczenia prędkości i aby nie przejeżdżać przez skrzyżowanie na czerwonym świetle. Dla wielu osób jest to równoznaczne z tym, że są wzorowymi kierowcami. Nie do końca tak to wygląda. Ustawa Prawo o ruchu drogowym to 152 artykuły. Tam mamy tysiące ustępów, punktów, podpunktów i tak dalej. A oprócz tego są jeszcze różnego rodzaju rozporządzenia i tak dalej. Prędkość i światła na skrzyżowaniach to… to nawet nie jest jak igła w stogu siana.

Istnieje m.in. Art. 49., który określa zakazy zatrzymania i postoju. W gruncie rzeczy wszyscy „wiemy o co chodzi”. Ale czy aby na pewno? Na pewno wiemy gdzie można się zatrzymać, a gdzie nie wolno i dlaczego? Pewnie każdy z nas „coś tam pamięta” z nauk jazdy i z wykładów. Natomiast pytanie brzmi ile z tej wiedzy pozostało do dzisiaj? I czy ktokolwiek tę wiedzę w ogóle wykorzystuje, czy mimo wszystko wolimy jednak zrobić po swojemu? Wydaje mi się, że bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz.
Gdzie istnieje kategoryczny zakaz zatrzymania pojazdu? Między innymi „na przejeździe kolejowym, na przejeździe tramwajowym, na skrzyżowaniu oraz w odległości mniejszej niż 10 m od przejazdu lub skrzyżowania; na przejściu dla pieszych, na przejeździe dla rowerów oraz w odległości mniejszej niż 10 m przed tym przejściem lub przejazdem; na drodze dwukierunkowej o dwóch pasach ruchu zakaz ten obowiązuje także za tym przejściem lub przejazdem; w tunelu, na moście lub na wiadukcie”.
Pamiętasz o tych przepisach?
Jak jeszcze nie narazić się na mandat? Nie wolno się zatrzymywać „na jezdni wzdłuż linii ciągłej oraz w pobliżu jej punktów krańcowych, jeżeli zmusiłoby to innych kierujących pojazdami wielośladowymi do najeżdżania na tę linię; na jezdni obok linii przerywanej wyznaczającej krawędź jezdni oraz na jezdni i na poboczu obok linii ciągłej wyznaczającej krawędź jezdni; w odległości mniejszej niż 10 m od przedniej strony znaku lub sygnału drogowego, jeżeli zostałyby one zasłonięte przez pojazd; na jezdni przy jej lewej krawędzi, z wyjątkiem zatrzymania lub postoju pojazdu na obszarze zabudowanym na drodze jednokierunkowej lub na jezdni dwukierunkowej o małym ruchu; na pasie między jezdniami”.

To wciąż nic! Ustawa dalej mówi, że zatrzymać nie wolno się również „w odległości mniejszej niż 15 m od słupka lub tablicy oznaczającej przystanek, a na przystanku z zatoką – na całej jej długości; w odległości mniejszej niż 15 m od punktów krańcowych wysepki, jeżeli jezdnia z prawej jej strony ma tylko jeden pas ruchu; na drodze dla pieszych i rowerów, drodze dla rowerów, pasie ruchu dla rowerów oraz w śluzie dla rowerów, z wyjątkiem roweru”. Każdy może sobie teraz odpowiedzieć na pytanie, ile z tych przepisów znał. A ile w ostatnim czasie złamał…
Mandat może być jeszcze wyższy
Zakazy dotyczące postoju są równie interesujące. Nie wiedzieć dlaczego, ale wiele osób zatrzymuje samochód w złym miejscu, po czym… włącza światła awaryjne i załatwia dalej swoje sprawy. Zacznijmy od tego, że te światła nie zmienią niczego in plus. Przecież policjant i tak wlepi ci mandat – światła awaryjne niczego nie zmieniają. To nie jest magiczny guzik pozwalający parkować wszędzie. Bądźmy poważni. Światła awaryjne coś zmienią, owszem, ale in minus. Bo mandat będzie jeszcze wyższy, właśnie za niezgodne z przepisami użycie tych świateł.