Tylko tak zrób. Stracisz prawo jazdy, a może i samochód?
– Jak długo w naszym kraju na drogach publicznych rodzice, ojcowe, matki, kierowcy będą mogli być terroryzowani przez drogowych bandytów i morderców – pytał autor odezwy, którą opublikował na X prowadzący profil „bandyci drogowi”. Autor jest zbulwersowany tym, co dzieje się na polskich drogach. Nie potrafi zrozumieć tego, dlaczego prawo jest tak pobłażliwe dla drogowych bandytów. Dzieje się na nich coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Dlaczego? Może dlatego, że kary są za małe?

– Ostatnie wydarzenie jakie miało miejsce na autostradzie A1 gdzie zostało „staranowane” auto a w konsekwencji spłonęła rodzina z 5-letnim chłopczykiem wstrząsnęła mną tak dobitnie, że mam już dość. Serdecznie dość ciągłego drogowego terroru. Poganiania, jazdy na zderzaku, zajeżdżania drogi, nie trzymania dystansu przed poprzedzającym pojazdem, łamania przepisów. Wstrząsnęła mną tym bardziej, że moje dzieci są w podobnym wieku – pisał autor, ewidentnie poruszony całym zdarzeniem.
– Czy muszę uzyskać zgodę od właścicieli 10 większych, droższych, mocniejszych i cięższych super aut abym mógł wyprzedzić tira, konwój pojazdów, aut jadących wolniej? Dlaczego każdy taki manewr musi kończyć się terroryzmem drogowym osób niezrównoważonych psychicznie? Dlaczego skoro ja mogę trzymać odpowiedni dystans od poprzedzającego pojazdu inni mają z tym problem? Czy tu nie nasuwa się pytanie czy te osoby, skoro tak się zachowują na drogach publicznych nie nadają się na kierowców i czy nie powinny być im cofnięte uprawnienia i nie powinni być skierowani na badania aby ocenić czy nadają się nie kierowców? – zastanawia się autor tekstu.
Coś w tym jest…
– Dlaczego to ja muszę być uzbrojonym w kamerkę i nagrywać takie osoby? Przecież wszystkich nie nagram a to, że nagram i przekażę odpowiednim służbom, to i tak nie uchroni mnie przed kolejnym atakiem innej takiej osoby na moją rodzinę. Mogę ewentualnie uratować życie innej rodziny. Dlaczego w takiej sytuacji Państwo i służby nie chronią nas w należyty sposób? Domagam się […] konkretnych działań […] w znalezieniu rozwiązań systemowych, wprowadzeniu drakońskich kar i radykalnych rozwiązań aby takie sytuacje nie miały nigdy więcej miejsca – czytamy dalej w odezwie.
– To jest najwyższy czas żeby coś z tym w końcu zrobić. Walczyć z agresją drogową, próbami zabójstw drogowych i nawoływaniem do przemocy i agresji drogowej! Złomować auta walcem na miejscu na koszt kierującego. Weryfikować umiejętności kierowców nawołujących do agresji drogowej w sieci. Kary zależne od klasy, mocy auta lub zarobków, obrotów spółek powinny być liczone w dziesiątkach tysięcy – twierdzi autor tekstu, szukając potencjalnego rozwiązania tego problemu…
Szanowni Państwo,
Chciałbym się dowiedzieć jak długo w naszym kraju na drogach publicznych rodzice, ojcowe, matki, kierowcy będą mogli być terroryzowani przez drogowych bandytów i morderców .
Ostatnie wydarzenie jakie miało miejsce na autostradzie A1 gdzie zostało
— bandyci drogowi (@bandyci_drogowi) September 25, 2023
Pora na reakcję…
Bo tego, że problem istnieje, nie trzeba nikomu tłumaczyć, ani nikogo do tego przekonywać. Każdy z was kiedyś widział taką sytuację, albo sam jej doświadczył. Drogowa agresja na drogach jest czymś absolutnie normalnym. Jedynym rozwiązaniem byłyby jakieś kary systemowe. Bardzo surowe kary systemowe. Takie, które przede wszystkim będą miały za zadanie wystraszenie kierowcy. Tak, aby nigdy nie pomyślał o takim zachowaniu.
Przykład? Kara pieniężna w wysokości nie mniejszej, niż 5000 zł. Z odpowiednio funkcjonującym zapisem mówiącym, że kara będzie zależna od zarobków. Im więcej zarabiasz, tym więcej zapłacisz. No nie wiem – niech to będzie na przykład kara dwóch miesięcznych pensji. Wystarczyłoby za straszak, prawda? A jeśli nie, to zabrać samochód. Konfiskata, przepadek. Takich osób nie powinno być na drogach. Czas ich z nich zlikwidować.