Już 17 czerwca w życie wejdzie kolejna zmiana przepisów. Nie jest to najlepsza informacja, bo oznacza jedno – głębiej sięgniemy do portfela. No cóż – wszystko w naszym świecie staje się droższe z każdym dniem. Dlaczego nie wykorzystać sytuacji?
Od 17 czerwca obowiązywały będą nowe przepisy. Ubezpieczyciel będzie miał wgląd w historię twoich mandatów i punktów karnych. To będzie jeden z czynników przy zawieraniu polisy OC. Jak łatwo się domyślić, ci, którzy w przeszłości mieli jakieś mandaty i punkty karne, będą za OC płacili więcej. Trzeba przyznać, że jest to pomysł nieco kontrowersyjny. Częściowo.

Rozumiem zamysł. Jeśli ktoś notorycznie przekracza przepisy, zbiera punkty karne, dostaje mandaty, to znaczy, że robi coś nie tak. To znaczy, że teoretycznie popełnia dużo błędów, jeździ niebezpiecznie i brawurowo. Automatycznie przekłada się to na to, że istnieje większe ryzyko spowodowania wypadku, więc tak – powinien zapłacić więcej za OC. Jak pisałem na początku – rozumiem zamysł i nie mam do niego większych zastrzeżeń.
Natomiast po głowie chodzi myśl, w jaki sposób to rzeczywiście będzie egzekwowane? Czy zapłacisz większe OC, bo po prostu – masz 6 punktów karnych i daną kwotę mandatów, czy zapłacisz większe OC, bo ubezpieczyciel zweryfikuje jakiego rodzaju przewinienia popełniłeś? Jest to jednak dosyć znacząca różnica. Możesz dostać mandaty i punkty np. za nieznajomość nazewnictwa świateł. Wiem – bo sam dostałem taki mandat…

Zamysł dobry. Wykonanie?
Możesz dostać mandat za pozostawienie samochodu z włączonym silnikiem, za złe umocowanie fotelika, nadużywanie klaksonu, złe zatrzymanie samochodu, niewłaściwe parkowanie, niesprawne oświetlenie tablicy rejestracyjnej, nawet za złą naklejkę na samochodzie! Lista takich nieoczywistych przewinień naprawdę jest długa. I oczywiście nie trzeba mówić, że nie mają one niczego wspólnego z zagrożeniem na drodze, czy większym ryzykiem spowodowania wypadku – większym, niż normalnie.
Jeśli przez takie banalne, błahe przewinienia rosnąć ma OC, to coś na pewno jest tutaj nie w porządku. Natomiast jeśli OC ma rosnąć po analizie, np. dla kierowcy, który notorycznie wymusza pierwszeństwo, nie zatrzymuje się na światłach, nie ustąpi pierwszeństwa pieszemu, czy zdecydowanie przekracza prędkość – OK. Wtedy wyższe OC jest pewnie uzasadnione. Natomiast znając życie, żadnej analizy nie będzie. Masz mandat i punkty? Nie ważne za co… i tak będziesz płacił więcej.
Przyczyna? Nadmierna prędkość…
Zresztą… zastanówmy się przez moment, jakie w Polsce często są absurdalne ograniczenia prędkości. Często denerwuje mnie ta gadanina, że przyczyną większości wypadków jest nadmierna prędkość. Co to znaczy nadmierna prędkość? Bo ktoś tak napisał na znaku? W wielu miejscach liczby na tych znakach są abstrakcyjne i nie mają kompletnie żadnego uzasadnienia. Są miejsca, w których na takich tablicach powinno być 20, albo 30 więcej. Może zamiast po raz kolejny zaglądać do kieszeni kierowcom, warto by było zobaczyć, jak wyglądają polskie drogi i ile jest na nich absurdów?
Kup teraz – opony w mega promocji!
Ograniczenie prędkości… przecież zupełnie inaczej zachowuje się 25-letni VW Golf, a zupełnie inaczej zachowuje się 2-letnia Skoda. Nie mówiąc o samochodach z wyższej półki. Przekraczanie rozklekotanym gruchotem 70 km/h samo w sobie może być ryzykowne. Drugim samochodem jedziesz 150 km/h i nawet tego nie czujesz, a hamulce działają jak brzytwy. Jeśli ktoś wprowadzi na kawałku drogi ograniczenie do 30 km/h a ty pojedziesz 40 km/h, to też będzie „nadmierna prędkość”? Bzdury.