Samochód to podstawa. Uważaj, bo mogą ci go zabrać…
Jeśli ktoś mieszka w mieście, może uważać samochód za zbędny. Większe miasta są znakomicie skomunikowane. Nie chodzi tutaj nawet o to, że dostępny jest transport publiczny. Są ścieżki rowerowe, systemy miejskich wypożyczalni rowerów, czy hulajnóg. Nie brakuje taksówek, czy różnych pochodnych aplikacji. W skrócie – możesz dostać się z punktu A do punktu B bardzo szybko i sprawnie, nie posiadając przy okazji własnego samochodu. To bardzo wygodne. I wiele osób odchodzi od posiadania własnego auta.

Uważają to za niepotrzebne koszty. A kiedy trzeba zajechać gdzieś dalej… to samochód można przecież wypożyczyć. Optyka zmienia się o 180 stopni, kiedy mieszkamy poza miastem. Tutaj bez auta jak bez ręki. Ludzie nie wyobrażają sobie tam życia bez własnego auta. Jest to wykonalne, ale oznacza mnóstwo trudności i tracenia czasu. Kiedy autobus jedzie co dwie godziny, a ty do pracy masz 30 kilometrów, jesteś w kropce. Niektórym naprawdę ciężko jest sobie wyobrazić życie bez własnego auta. Uważają to za coś nierealnego.
W marcu przyszłego roku wejdą w życie przepisy dotyczące konfiskaty. W trzech przypadkach służby odbiorą ci samochód. Kiedy pojedziesz pod wpływem alkoholu z zawartością powyżej 1,5 promila, kiedy spowodujesz wypadek z minimum 1 promilem, albo kiedy zostaniesz zatrzymany ponownie pod wpływem alkoholu, czyli z minimum 0,5 promila. Każdy taki przypadek zakończy się identycznie. Twój samochód zostanie odebrany. Koniec. Stracisz go raz na zawsze. Przepadek.
Gdzie tu kontrowersje?
Według niektórych osób pomysł ten jest kontrowersyjny. Moje pytanie brzmi… dlaczego? Jeśli ktoś wsiada za kółko po alkoholu, to znaczy, że nie potrafi funkcjonować w ruchu drogowym i stanowi zagrożenie bezpieczeństwa. Dlaczego mielibyśmy być pobłażliwi dla takich ludzi? Może się zdarzyć każdemu? No nie – nie może się zdarzyć – nigdy i nikomu. Nie będzie żadnego pobłażania, nie będzie żadnej taryfy ulgowej – przecież to oczywiste. Na drogach nie ma miejsca dla pijanych kierowców.
Bardzo chciałbym porozmawiać z kimś, kto jest przeciwnikiem tych przepisów. Chciałbym wysłuchać ich argumentów. Chciałbym usłyszeć w jaki sposób ktoś próbuje bronić pijanych kierowców. Tych, którzy często na drogach niosą śmierć. Zastanawiam się nad tym często i nie widzę nawet jednego argumentu przeciwko takiemu zaostrzeniu przepisów. Jeśli ktoś uważa inaczej, powinien się nad sobą zastanowić. Jakich wartości chce bronić i dlaczego? Oczywiście może to wywołać trudne sytuacje…
Będzie problem…
Może zdarzyć się tak, że przykładowy mąż i ojciec straci samochód, który potrzebny był całej rodzinie. I co wtedy? No tak – to problematyczna sytuacja, ale to nie jest okoliczność łagodząca. Przynajmniej według mnie. Okej – być może na takie okazje powinna być wprowadzona jakaś furka. No nie wiem – kierowca traci prawo jazdy i musi zapłacić równowartość pojazdu. Samochód zostaje w rodzinie, ale winowajca ma zakaz jego prowadzenia. Głośno myślę. Może to niepotrzebne pójście na ustępstwa.
Wystarczy pomyśleć. A później pretensje mieć tylko do siebie. Jeśli stracisz auto w taki sposób, możesz mieć pretensje wyłącznie do siebie – a nie do sytemu, czy przepisów. To nie państwo zawiodło, tylko ty. Siebie, całą rodzinę. Mam nadzieję, że to będzie straszak. Że ludzie się tego wystraszą i nawet nie pomyślą o jeździe po alkoholu. Zapłacić mandat to jedno. Ale stracić bezpowrotnie samochód? To jednak coś zupełnie innego.