Czy istnieje zbiór jakichś określonych zasad zachowania na drodze? No cóż – oczywiście, że takowy istnieje. Wystarczy spojrzeć na ustawę Prawo o ruchu drogowym, dokładnie ją prześledzić i generalnie wszystko powinno być dla was jasne. Później wystarczy stosować się do znaków, czy sygnalizacji świetlnej. Tylko tyle i aż tyle. Ale to czasami nie wystarczy… wtedy do gry należy włączyć też tzw. „Prawa Murphy’ego”. Im dłużej szukamy tutaj analogii, tym więcej jest przykładów.

„Jeśli da się tu popełnić błąd, to on go zrobi” – mówi jedno z praw. I w zasadzie to prawo możemy przyłączyć do zasady ograniczonego zaufania na drogach. Tak samo jak kolejne prawa „jeżeli coś może się nie udać, to się nie uda” oraz „jeśli coś może pójść źle, to pójdzie”. Więc jeśli wydaje ci się, że drugi kierowca jest pijany… to możesz założyć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że jest. Jeśli jesteś pewny, że ktoś zaraz spowoduje wypadek, to pewnie zaraz to zrobi. Jeśli wydaje ci się, że ktoś zaraz w ciebie uderzy, to jest duża szansa na to, że to zrobi… więc trzeba jakoś zareagować.
18-latek zapamięta to wyprzedanie do końca życia… Czy to była policyjna prowokacja?
To się nazywa analiza. Jeśli jesteś skupiony, skoncentrowany i uważnie obserwujesz drogę, możesz analizować co się dzieje i reagować. Odpowiednia reakcja może sprawić, że żadne z tych praw Murphy’ego nie dojdą do skutku… bo po prostu wcześniej zniwelujesz taką możliwość do zera. Bardzo podoba mi się kolejne prawo, czyli „Nie uda się nawet wtedy, gdy właściwie nie powinno się nie udać”. Jeśli jakiś manewr z góry skazany jest na niepowodzenie, bądź masz przynajmniej najmniejszą wątpliwość, to się nie uda. Kiedy drugi samochód jedzie szybciej, to go nie wyprzedzisz. Jeśli raczej jedziesz ze zbyt dużą prędkością, to nie pokonasz tego zakrętu. Do podejmowania dobrych decyzji na drodze potrzebna jest 100-procentowa pewność.

Prawo Murphy’ego lepsze, niż kodeks drogowy?
Prawa mówiącego o tym, że „poziom alkoholu powyżej 0,5 promila zapewnia doraźną nieśmiertelność” chyba nie trzeba nikomu tłumaczyć. Zresztą tak samo jak tego „automatycznie mnóż liczbę alkoholu, którą podaje pacjent, razy 3”. Jeśli zapytasz kogoś za kierownicą ile wypił, to cię okłamie. Wydaje mu się, że może wszystko… ale tylko mu się wydaje. Z całą pewnością nigdy nie chciałbym doświadczyć prawa mówiącego o tym, że „rzeczy ulegają zniszczeniu wprost proporcjonalnie do swej wartości”. Coś w tym jest… Nowoczesne i drogie samochody po wypadkach często wyglądają jak kompletne wraki. W starszych i tanich… tłucze się lampa.
To nagranie pokazuje, jak należy uważać na drogach. Sekunda nieuwagi mogła mieć fatalne konsekwencje
Prawa Murphy’ego mają też kilka porad dla tych, którzy korzystają z komunikacji miejskiej. „Jeżeli jedziesz na gapę, to możesz być pewny, że konduktor sprawdzi bilety tuż przed stacją, na której wysiadasz” – brzmi jedno z nich. „Pociąg, na który czekasz na stacji, spóźni się co najmniej 15 minut” mówi kolejne. „Pociąg, na który biegniesz, odjedzie co najmniej 2 minuty przed czasem” – to denerwuje chyba najbardziej… akurat dzisiaj się nie spóźnił. „Twój bilet miesięczny kończy się o 2 dni wcześniej, niż myślisz” – też znacie to uczucie?
Ropa naftowa najtańsza w tym roku! Paliwo też wkrótce powinno być najtańsze w tym roku?
Oczywiście wszystkie Prawa Murphy’ego to po prostu zbiór powiedzeń, często humorystycznych. Nie należy brać tego zbyt poważnie… chociaż przyznajcie sami, że te prawa mają odzwierciedlenie w rzeczywistości o wiele częściej, niż mogłoby się wydawać. O ile nie warto brać tego za wyznacznik w sensie dosłownym, to warto się jednak zastanowić nad przekazem. Jeśli coś może pójść nie tak, postarajmy się temu zapobiec, zareagować.