To już jutro. Koniec samochodów spalinowych… Ludzie, opamiętajcie się – o czym wy w ogóle mówicie?

Być może już jutro Komisja Europejska przegłosuje wiążące zmiany dotyczące pakietu „Fit for 55”. W praktyce oznacza to, że zatwierdzone zostaną przepisy, wedle których w 2035 roku nastąpi koniec samochodów spalinowych w Unii Europejskiej.

To już jutro. Koniec samochodów spalinowych… Ludzie, opamiętajcie się – o czym wy w ogóle mówicie?
Podaj dalej

Już jutro w Komisji Europejskiej dojdzie do niezwykle istotnego głosowania. Jego wynik przesądzi o losie samochodów spalinowych w Unii Europejskiej. Na ten moment trwa jeszcze dyskusja co do końcowego kształtu przepisów, natomiast jedno jest pewne – jeśli przepisy wejdą w życie, od 2035 roku na drogi nie wyjedzie ani jeden nowy samochód spalinowy.

samochody elektryczne spalinowe unia europejska komisja
fot. pixabay

Nawet jeśli w Komisji Europejskiej przepisy nie przejdą, do gry wkroczy Rada Unii Europejskiej. Pierwsze poważniejsze ograniczenia mają zostać wprowadzone już do 2025 roku. Do 2030 roku emisja szkodliwych substancji ma zostać ograniczona o 55%, zaś do 2035 roku o 100%. Właśnie wtedy producenci mieliby zakaz wypuszczania na rynek nowych aut spalinowych. Plan jest taki, aby Unia Europejska do 2050 roku osiągnęła całkowitą zeroemisyjność. To oznacza, że do 2050 roku wszystkie samochody spalinowe znikną z dróg UE.

Rządowa dopłata na zakup węgla? Ludzie już zacierają ręce na dodatkowe pieniądze. Ile można dostać?

Muszę przyznać, że z jednej strony wszystko mnie to śmieszy, a z drugiej przeraża. Przeraża, bo mam wrażenie, że stery przejęli ludzie nie mający pojęcia o potrzebach ludzi. O tym, jak wygląda rzeczywistość. O tym, co jest realne i wykonalne, a co jest jedną wielką mrzonką i może zakończyć się wyłącznie gigantyczną katastrofą. Przeraża mnie to, bo słyszę kolejne unijne pomysły i nie dowierzam. Nie potrafię uwierzyć w to, że ktoś dane słowa wypowiedział na serio.

samochody elektryczne spalinowe unia europejska komisja
fot. pixabay

Śmiech przez łzy

Z drugiej strony śmieszy, bo wokół całego „Fit for 55” i „całkowitej zeroemisyjności” jest tyle absurdu, że ciężko się powstrzymać od śmiechu. Przepraszam bardzo – o jakiej państwo zeroemisyjności mówią? Rozumiem, że do 2035, czy tam nawet 2050 roku, skonstruowany zostanie system ściągający prąd z nieba, tak? Samochody będą jeździły na prąd z nieba, albo taki złowiony do wiaderka z rzeki? No bo przecież o jakiej zeroemisyjności mowa, skoro w takich krajach, jak m.in. Polska, kapitalna większość prądu bierze się z… węgla.

PILNE: W kolejnych dniach diesel dobije do ceny benzyny. Spełnia się czarny sen kierowców

Samochód elektryczny to w praktyce samochód na węgiel. Nie zrozumcie mnie źle – nie mam z tym żadnego problemu. Ale o jakiej my tu mówimy całkowitej zeroemisyjności UE do 2050 roku? Na co będą latały te ogromne, ciężkie, paliwożerne, przepotężne samoloty, skoro zwykły elektryk ma jakieś 200 km zasięgu? A statki? Co z wojskiem – z czołgami, jakimiś pojazdami opancerzonymi? Proste pytanie – jak według panów z Komisji Europejskiej będzie działał ten „zeroemisyjny” świat? A co z bateriami i surowcami potrzebnymi do ich skonstruowania? Też spadną nam z nieba? No bo przecież nie z kopalni, prawda? To bardzo nieekologiczne.

Kup teraz – opony w mega promocji!

Wreszcie, ludzie, na miłość boską – Unia Europejska ma powierzchnię 4,233 mln kilometrów kwadratowych. Ziemia ma powierzchnię 510,1 kilometrów kwadratowych. Mówimy zatem o kawałku świata, kawałku o wielkości 0,83% całej powierzchni globu. Przecież sama Rosja jest 2,5 razy większa. Biedna Brazylia jest prawie 2 razy większa. Indie z Pakistanem to niemal ta sama powierzchnia. Co ma się zmienić? Co zmieni fakt, że ja będę musiał kupić cholernie drogi i niepraktyczny (i wychodzi na to, że nieekologiczny) samochód elektryczny, skoro cała Ameryka Południowa i Łacińska, Afryka, czy Azja będą dalej jeździć „kopciuchami”? Ludzie, opamiętajcie się. Co my robimy?

Przeczytaj również