Główny Urząd Statystyczny podał, że w lutym tego roku inflacja w Polsce sięgnęła 18,4%. Oznacz to jednocześnie, że jest to najwyższy wskaźnik od grudnia 1996 roku. Mamy więc rekord w XXI wieku i – jak śmieją się niektórzy – nasza inflacja jest już pełnoletnia. Oczywiście w całej sytuacji tak naprawdę nie ma się z czego śmiać. Bardziej wypadałoby zapłakać nad tym, co się dzieje…

Mamy nowy rekord w XXI wieku. Inflacja w lutym 2023 roku wyniosła 18,4% rok do roku. Oznacza to, że przebiła rekordową wartość z października 2022 roku (17,9%). Jednocześnie należy zauważyć, że to najwyższy wskaźnik inflacji od grudnia 1996 roku, czyli od ponad 26 lat. Mam świadomość tego, że niektórych osób czytających ten tekst nie było wtedy jeszcze na świecie. Niektórzy z was pewnie ledwo zaczynali chodzić. Tak aktualnie wygląda sytuacja w Polsce – jest koszmarnie drogo.

Oczywiście można w pewien prosty i logiczny sposób wytłumaczyć to, dlaczego akurat teraz mamy rekord. Dlaczego akurat najwyższą inflację zanotowano w lutym. Ma to związek m.in. z tym, że w lutym 2022 roku z największą siłą działały tarcze antyinflacyjne. Swoją drogą to ciekawe, że w lutym 2022 roku przy inflacji wynoszącej 8,5% była potrzeba rozszerzenia tarczy antyinflacyjnej, a teraz przy 18,4% nikt takiej potrzeby chyba nie widzi. Ale mniejsza z tym – nie o politycznych decyzjach teraz mowa.

Kierowca miał zapłacić za parkowanie ponad 2000 zł! Kwota na parkometrze była oszałamiająca

Tak więc w lutym 2022 roku wiele się zmieniło. Pamiętacie? To właśnie wtedy wprowadzono m.in. niższy VAT oraz akcyzę na paliwo, przez co jego koszt spadł o prawie 1 zł na litrze. To wtedy zdecydowanie obniżono też VAT chociażby na żywność. A po wybuchu wojny 24 lutego sytuacja przez te kilka dni nie zdążyła się aż tak bardzo zmienić. Tak więc oczywistym było, że szczyt inflacji przypadnie właśnie na luty, bo to był ostatni miesiąc 2022 roku, w którym było w miarę „normalnie” i tanio. Później rozpoczęło się cenowe szaleństwo.

Inflacja nagle w dół?

Oczywiście wkrótce należy się spodziewać tego, że politycy ogłoszą sukces, bo inflacja zacznie spadać. Musi zacząć spadać, bo przecież począwszy od marca ubiegłego roku zaczęła się wielka drożyzna. Więc różnice w ujęciu rok do roku będą rzecz jasna coraz mniejsze. Rozumiecie, w czym rzecz, prawda? Załóżmy dla przykładu, że w lutym 2022 roku paliwo kosztowało 5 zł. Teraz kosztuje 7 zł, więc różnica rok do roku jest ogromna, prawda? Natomiast już 23 marca 2022 roku za benzynę płaciło się 6,60 zł a za diesla 7,60 zł. Więc nagle ta różnica rok do roku już nie będzie tak ogromna, prawda? Ba – wyjdzie na to, że diesel jest nawet tańszy, niż przed rokiem.

Ogromny spadek cen paliw? Diesel w kolejnych dniach już poniżej bariery 7 zł za litr? W końcu!

Statystycznie wydajemy o wiele więcej pieniędzy na żywność i napoje, nośniki energii, użytkowanie mieszkania, transport oraz restauracje i hotele. To dosyć logiczne, prawda? Energia, paliwo, transport, żywność – to wszystko się ze sobą łączy. Oczywiście – jak już wcześniej wspomniałem, inflacja wkrótce zacznie drastycznie spadać, bo różnice cen między marcem, kwietniem, czy majem w 2022 roku a aktualnym stanem rzeczy nie są już przecież wyraźne. Politycy ogłoszą sukces, bo inflacja zacznie spadać. A my… zostaniemy z wysokimi cenami.

Gotówka w sklepie? Lepiej uważaj – taka płatność to błąd. Nigdy więcej tego nie rób – zapamiętaj

Według ekspertów inflacja spadnie w okolice 2,5% dopiero pod koniec 2025 roku. Nie spodziewajmy się zatem tego, że ten koszmar zbyt szybko się zakończy. O ile założymy, że on w ogóle się zakończy, a nie, że – jak wspomniałem przed momentem – po prostu zostaniemy z tymi cenami, a one tak czy inaczej będą stopniowo rosnąć.

Źródła danych: „sii.org.pl”, „e-petrol”