Polskie przepisy prawa potrafią być mocno zagmatwane. Często myślimy, że jakieś konkretne zachowanie jest dopuszczalne tylko dlatego, że przepisy nie są dokładne. Teoretycznie możemy wywnioskować, że coś jest legalne, a później dostajemy mandat i nie mamy wytłumaczenia. W tej sytuacji jest podobnie. Efekt jest taki, że można za to dostać 1500 zł kary i punkty karne…
Przepisy w naszym kraju często należą do zagmatwanych i nie do końca zrozumiałych. W tej konkretnej sytuacji jest podobnie. Kierowca patrzy w przepisy obowiązujące na polskich drogach i ma konkretny obraz sytuacji. Po chwili okazuje się, że ten obraz jest kompletnie błędny. Efekt jest taki, że policjant nie pochwali nas za znajomość prawa, a wlepi mandat. Mandat, który może zakręcić się nawet w okolicach 1500 zł a sprawa może wylądować w sądzie, który nałoży na nas jeszcze większą karę.

Art. 45. ustawy Prawo o ruchu drogowym, ustęp 2, punkt 1. mówi wprost o tym, że „kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku”. Czyli możemy wywnioskować z tego, że możemy korzystać z telefonu w sposób, który nie wymaga trzymania go w ręce, tak? Jeśli mamy telefon w chwytaku i nie trzeba go trzymać, możemy robić na nim dosłownie wszystko? Przecież tak brzmi ten przepis. Zabronione jest korzystanie z telefonu wymagające trzymania go w ręku.
Benzyna już za 6,26 zł a diesel za 7,03 zł! Gdzie można skorzystać z takich promocyjnych cen paliw?
I w tym momencie dochodzimy do pewnego pięknego słowa, mianowicie do słowa „interpretacja”. Zacznijmy już od banalnej sytuacji, w której stoimy na światłach i wciąż mamy czerwone. Bierzemy wtedy telefon do ręki, aby na przykład zmienić coś w nawigacji. Jeden policjant machnie na to ręką, drugi cię zatrzyma i wlepi ci 500 zł mandatu i 12 punktów karnych. No tak – ale to jest przykład, w którym bierzemy telefon do ręki. Łamiemy przepis – wszystko jest tutaj oczywiste, prawda?

Nie trzymasz go w ręce, a mandat i tak dostaniesz?
No tak. Wspominałem już o tym, że polskie prawo jest dosyć zagmatwane. Zresztą sama policja napisała kiedyś w jednym ze swoich artykułów o tym, że „aby korzystanie z telefonu podczas jazdy odbywało się zgodnie z przepisami konieczne jest wyposażenie pojazdu w zestaw głośnomówiący lub zastosowanie innych urządzeń dzięki którym nie ma potrzeby trzymania telefonu w ręku”. I otóż nie do końca jest to prawda. Bo można dostać mandat nawet wtedy, kiedy nie trzymamy go w ręku. Jakim cudem?
Odśnieżyłeś już chodnik przy swoim domu? Jeśli nie, czeka na ciebie grzywna nawet 1500 zł! Pamiętaj
Art. 3. ustawy Prawo o ruchu drogowym mówi, że: „Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę”.
A to oznacza, że nawet korzystanie z telefonu w sposób, który nie wymaga trzymania go w ręku, może oznaczać złamanie tych przepisów. No bo jeśli korzystasz z telefonu – nie ważne jak to robisz – to nie zachowujesz ostrożności. Stwarzasz zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego. Narażasz innych uczestników ruchu drogowego na szkodę. Jaki grozi za to mandat? Zależy od okoliczności, ale może to być np. 1500 zł. A może być i zdecydowanie więcej w drodze zasądzonej przez sąd grzywny…