Nagranie zamieszczone na Facebookowej stronie „Stop Cham” jest wstrząsające. W pewnym sensie jest drastyczne, chociaż tak naprawdę nie widzimy co dokładnie się stało. Ten wypadek powinien pozostać w głowie wielu osób. Wszyscy czasem powinniśmy się zastanowić nad tym, co robimy i czy zachowujemy się dobrze. Pieszy „był kompletnie pijany”, siedział na drodze. Co tu się wydarzyło?
Przerażające nagranie zostało zamieszczone na Facebookowej stronie „Stop Cham”. Oglądając całą tę scenę można złapać się za głowę. Można przy okazji pomyśleć o tym, jak każdy z nas by się zachował. Dlaczego taki wypadek w ogóle miał miejsce? Co ciekawie, niektórzy internauci mają na ten temat bardzo ciekawe spostrzeżenia. Skłaniają się ku temu, że winny tutaj był kierowca. Nie do końca potrafię połączyć sobie tutaj związki przyczynowo skutkowe w taki sposób, aby dojść właśnie do takiego efektu rozmyślań.
„Jadąc z pracy do domu potrąciłem leżącego na drodze pijanego przechodnia. Znajdował się on na drodze, a nie na chodniku, który był po drugiej stronie drogi. Pan był kompletnie pijany i nawet nie wiedział co się stało. Od razu po zatrzymaniu się na szczęście przyjechało za mną dwóch policjantów po pracy, którzy pomogli udzielić pomocy poszkodowanemu” – opisuje całą sytuację mężczyzna, który siedział za kierownicą samochodu, dając nam obraz tego, co dokładnie się wydarzyło.
Czy to już pora na to, aby wymienić opony na letnie? Przepisy są w tej materii jasne i oczywiste…
„Przeżył, lecz stracił dużo krwi, miał złamanie otwarte w okolicy kolana i kostki. Na nieszczęście moje i poszkodowanego pana z naprzeciwka jechało auto, więc nie dość, że nie byłem w stanie dostrzec, że ktoś leży na drodze (był cały na czarno i bez żadnych odblasków) to w dodatku nie miałem jak wykonać uniku, bo wbiłbym się na czołowe w jadące auto. Koniec końców karetka pana zabrała i prawdopodobnie będzie bez jednej nogi” – podkreśla kierowca samochodu. Daje do myślenia…
Kto jest winny?
To jest pytanie, które w takich sytuacjach wszyscy sobie zadają. Internauci wytykają kierowcy samochodu, że jedzie za szybko. Jeśli spojrzeć na zapis z kamerki, to mężczyzna najpierw jedzie w okolicach 50 km/h, później przyspiesza do 60 km/h i w okolice 70 km/h. Jeśli jest to teren zabudowany – a takiej pewności nie mamy, bo znaku nie widać – to oczywiście jedzie za szybko. Naturalnie tylko wtedy, jeśli przyjąć, że ten odczyt z kamerki mówi prawdę. Już po zatrzymaniu pojazdu ten licznik wskazuje 47 km/h. Po tym nagraniu nie jesteśmy w stanie stwierdzić jednoznacznie z jaką prędkością poruszał się kierowca i z jaką prędkością jechał, kiedy doszło do zdarzenia.
Pilna zmiana przepisów? Nowe stawki mandatów dla pieszych. Koniec z łagodnymi karami
Większość osób komentujących zdarzenie współczuje kierowcy i zwraca uwagę na to, że nie miał tutaj żadnych szans na to, aby uniknąć zdarzenia. Zauważenie pieszego ubranego na czarno siedzącego na drodze w nocy i tak graniczyłoby z cudem. A co w sytuacji, kiedy kierowcę oślepiał jeszcze samochód jadący z naprzeciwka… Nie dało się w tej sytuacji ani wyhamować w porę, ani uniknąć wypadku.
Natomiast być może w celu ustalenia winnego powinniśmy zadać sobie dwa proste pytania. Pierwsze – czy gdyby pieszy poruszał się, bądź nawet siedział na chodniku, do tego wypadku by doszło? Nie. A drugie – czy gdyby kierowca (zakładając, że odczyt z kamerki mówi prawdę) zamiast 70 km/h jechał 50 km/h, do tego wypadku by doszło? Oczywiście, że tak. Być może wtedy konsekwencje dla pieszego byłyby inne. Być może – bo nie jesteśmy w stanie tego stwierdzić. Równie dobrze konsekwencje mogłyby być dokładnie takie same. Ale to jest wyłącznie „gdybanie”, które niczego w tej sytuacji nie zmieni.