Węgiel traci na wartości. Ludzie rezygnują z samochodów z silnikami typu diesel i przerzucają się na auta elektryczne. To mokry sen części aktywistów, czy ekologów. Wszystko jednak wskazuje na to, że żadna z tych rzeczy się w najbliższym czasie nie wydarzy.
Co ma wspólnego węgiel i diesel? Na przykład to, że to paliwa, których ekolodzy jak najszybciej chcieliby się pozbyć ze świata. Oczywiście ma to jakieś uzasadnienie. Jeśli chodzi o „czystość” planety, to najlepiej byłoby korzystać wyłącznie z odnawialnych źródeł energii. Nie od dziś natomiast wiadomo, że te odnawialne źródła energii to w większości krajów świata mrzonka. Na świecie wciąż zbyt wiele uzależnione jest od węgla.

Czy węgiel traci na wartości przykładowo w naszym kraju? Jak to wygląda w Polsce? Wygląda tak, że w ubiegłym roku 80% wyprodukowanej energii pochodziło od węgla. Taką informację czytamy na portalu „Interia”, a podaje ją Urząd Regulacji Energetyki. Czy to dużo, czy jednak każdego roku się poprawiamy? Sami oceńcie. W ubiegłym roku ten stosunek wynosił poniżej 70%. A zatem – mówiąc wprost – jesteśmy tylko coraz bardziej uzależnieni od węgla.
Zdecydowanie mniejszy udział węgla w produkcji energii notowano nie tylko w 2020, ale także w 2019 i 2018 roku. Ma to oczywiście związek z pandemią i kryzysem – nie ma się co oszukiwać. Węgiel zanotował wzrosty również w innych krajach – to nie tylko polska „przypadłość”. Dlaczego to nagle miałoby się zmienić? Świat działa tak od lat i wszystko wskazuje na to, że nie jest gotowy na większe zmiany. Widać to doskonale po tych statystykach. Zresztą – nawet jeśli coś by się zmieniło w Europie, to reszta świata i tak będzie oparta o węgiel. To nic nie zmieni.

Diesel też przetrwa. Bo dlaczego nie?
Dlaczego ludzie nagle mieliby zrezygnować z samochodów spalinowych? Tym bardziej teraz, w dobie światowego kryzysu. Zresztą, nie chodzi tu tylko o najbliższy rok, czy dwa. Chodzi o wizję długofalową, której ludzie nie wyobrażają sobie bez samochodów spalinowych. Nie mówię tylko o zwykłych kierowcach. Nawet światowe potęgi i producenci nie chcą się zgodzić na świat bez samochodów spalinowych.

Pakiet fit for 55 zakładał, że do 2030 roku emisja CO2 zmniejszy się o 55%, a do 2035 roku nawet o 100%. Zakładał on zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych i przejście na samochody elektryczne. Mogę tylko napisać to, co napisałem na początku tego tekstu – to wyłącznie mokry sen części aktywistów i ekologów. Eksperci już teraz twierdzą, że do żadnych rewolucyjnych zmian nie dojdzie na pewno do 2050 roku. A potem? Kto wie – może…
Tradycyjne paliwa przetrwają. Węgiel rośnie w siłę i rosnąć będzie nadal. Samochody spalinowe jeszcze długo będą poruszać się po naszych drogach. Jeśli ktoś uważa inaczej, to jest po prostu cholernie naiwny.