Wielkimi krokami nadchodzi kolejna zmiana czasu. Kiedy dokładnie należy przestawić zegary i w jaki sposób? Sprawdź, aby później nie mieć kłopotów i nieprzyjemności i wszędzie być na czas! Nie zapomnij też o zegarku w samochodzie.
Kiedy czeka nas kolejna zmiana czasu? To już niedługo, bowiem zegarki przestawiać będziemy w nocy z 30 na 31 października. Tym razem zmienimy godzinę z 3:00 na 2:00, co oznacza, że teoretycznie pośpimy o godzinę dłużej. Oczywiście nie jest to dobra informacja dla pracujących w tę noc – oni będą musieli zostać w pracy o godzinę więcej, niż zwykle.

Wokół zmian czasu mamy wiele kontrowersji. Już na początku 2019 roku władze Unii Europejskiej przyjęły projekt zakładający znoszenie zmian czasu. Wszyscy mielibyśmy pozostać przy jednym czasie i nie zmieniać go w trakcie roku. Natomiast jak sami widzicie, mamy koniec 2021 roku i nic się w tej kwestii nie zmieniło. Prace na ten moment zostały wstrzymane. Niestety…
Niestety, bo krążą głosy, że teraz prace mają znów ruszyć i kolejnej zmiany ma już nie być. To byłaby fatalna informacja. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że pojawili się jacyś „eksperci”, którzy twierdzą, że naturalnym dla nas jest czas zimowy i już na wiosnę nie powinniśmy przestawiać godzin. Jest to pomysł i teza co najmniej kontrowersyjna.
Który czas jest lepszy?
Podajmy sobie teraz kilka liczb, cyferek. Jeśli chodzi o Warszawę, to w tym roku najwcześniej słońce wstawało o godzinie 4:16, w okolicach połowy czerwca. Z kolei najpóźniej słońce zaszło tam o godzinie 20:59. Oczywiście te godziny mogą się różnić w wielu miejscach w Polsce. Dla przykładu w Szczecinie słońce wstało najwcześniej o 4:36, a zaszło o 21:32, w Rzeszowie pojawiło się o 4:23 i znikło o 20:43 a w Suwałkach wschód odnotowano o 3:58, przy zachodzie o 21:04. Jak widzicie – to zależy…

Natomiast możemy przyjąć jakąś średnią, jakiś wyznacznik. Niech to będzie geometryczny środek kraju, czyli miejscowość Piątek. Tam w tym roku najwcześniej słońce pojawiło się o godzinie 4:23, zaś najpóźniej zaszło o 21:05. A teraz wyobraźmy sobie, że po słowach jakiegoś „geniusza” zostajemy przy czasie zimowym. Nagle słońce wschodzi o… 3:23, a w niektórych miejscach nawet przed 3 w nocy! Jednocześnie w lecie zabiera się nam godzinę wieczorkiem i słońce nie zachodzi o 21, a o 20… a w niektórych miejscach nawet przed 20.
Z drugiej strony wyobraźmy sobie, że zostaje jednak czas letni. Czyli, że nie zmieniamy w październiku, albo odwrotnie – że po raz ostatni zmieniamy czas w marcu. W tym przypadku w lecie słońce wstaje po 4 i chowa się około 21, zaś w zimie… wschodzi przed 9 i zachodzi około 17. OK – na pozór jest to dosyć późno, natomiast czy to aż tak duża różnica? W sumie tak czy inaczej budzimy się do pracy kiedy jest ciemno, a z drugiej strony mamy dłuższe popołudnia – bez sytuacji, kiedy słońce chowa się o 15:30…
Czy to naprawdę aż tak istotne?
Oczywiście wiele osób w tej kwestii robi większe zamieszanie, niż rzeczywiście powinno. Tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Człowiek do wszystkiego jest się w stanie przyzwyczaić. Natomiast rzeczywiście, jeśli już mielibyśmy zostać przy jednym czasie… to niech to będzie ten czas letni. Naprawdę chcecie, aby w lato robiło się jasno przed 3 w nocy? W tym wakacyjnym, wypoczynkowym czasie chyba lepiej mieć jedną godzinę słońca więcej wieczorem, niż w czasie snu?