Pierwszeństwo dla pieszych znika? Pojawiły się nowe argumenty. Kierowca nie jest w stanie nic zrobić

To, że pierwszeństwo dla pieszych na pasach nie jest najlepszym pomysłem, wiemy od dawna. Na dobrą sprawę wiedzieliśmy o tym jeszcze przed wprowadzeniem tego przepisu w życie. Człowiek co prawda się łudził, że może rzeczywiście to coś zmieni na lepsze. Natomiast – jak to mówią – nadzieja matką głupich. I niestety, ten przepis potrafi być szkodliwy. Chociażby w tej konkretnej sytuacji…

pieszy przejście dla pieszych obowiązek obowiązki pierwszeństwo
Podaj dalej

W tej sytuacji pierwszeństwo dla pieszego to kpina…

W ostatnich dniach zwróciłem na coś uwagę. Jasne – w każdym miejscu to może wyglądać trochę inaczej, ale piszę tutaj o moich osobistych odczuciach. Wyjeżdżając z mojego domu muszę dojechać jedną z bocznych ulic do ulicy głównej. Jest to boczna ulica blisko centrum, prowadzi m.in. do kościoła, ośrodka zdrowia, są przy niej również dwie szkoły – jest często uczęszczana. Na jej końcu, przed dojazdem do skrzyżowania, znajduje się przejście dla pieszych. Jest ono dobrze oznaczone, dobrze widoczne – nie w tym problem.

pierwszeństwo pieszy piesi

Problem w tym, że o tej porze roku słońce ustawia się w takim punkcie, że jadąc popołudniem tą drogą… nie widzę kompletnie nic. Okej, może trochę przesadziłem. Widzę jakieś szczątki tego, co jest przede mną. Jakiś cień, kawałek asfaltu, jakieś zarysy zabudowy. Nawet gdybym chciał, po prostu nie widzę nawet ludzi, którzy idą chodnikiem – jest to nierealne. Oczywiście jadę wtedy stosunkowo wolno, bo inaczej się nie da. I co w sytuacji, gdyby ktoś postanowił sobie wtedy wejść na przejście dla pieszych?

Pieszy ma pierwszeństwo, widzi że ja jadę nieco wolniej, więc wchodzi. Jest przekonany o tym, że kiedy wejdzie na pasy, to ja się zatrzymam. Oczywiście jest to sytuacja hipotetyczna, natomiast czy nie może się ona wydarzyć? Pieszy ma pierwszeństwo przed samochodem na pasach, więc nie będzie czekał, tylko idzie. Kierowca w takich okolicznościach nie ma prawa go zauważyć. A kiedy go zauważy, na jakąkolwiek reakcję może być już za późno. Czy zatem to pierwszeństwo w tej sytuacji działa odpowiednio?

Pora na zmianę przepisów?

Więc co – należałoby wprowadzić jakiś przepis, że nie obowiązuje to w konkretnych okolicznościach, w dzień słoneczny, o tej i o tej godzinie? No nie – to jest bez sensu. W moim odczuciu ten przepis w ogóle należałoby usunąć, ponieważ – moim zdaniem – może on przynieść koniec końców więcej szkód, aniżeli korzyści. Pieszy ma pierwszeństwo, więc wchodzi na pasy wtedy, kiedy mu się podoba. A kierowca? No cóż – kierowca ma sobie jakoś z tym poradzić, przecież to oczywiste, prawda?

A co w sytuacji, kiedy coś się wydarzy? Kolejny raz dostaniemy w mediach obrazek złych kierowców. Piratów drogowych, którzy rozjeżdżają ludzi na pasach. Drogowych agresorów, którzy są zawsze i wszędzie niebezpieczni. Nikt nie analizuje w takich sytuacjach okoliczności. Nikt nie zastanawia się, dlaczego doszło do wypadku i czy na pewno wyłącznie kierowca jest winny? Bo tak – przecież to zawsze kierowca musi być winny. Nawet kiedy pieszy z pierwszeństwem wyszedł zza rogu i wskoczył mu pod auto. Wtedy też – jasne.

To nie ma większego sensu…

Jasne – kierowcy powinni się zatrzymywać, kiedy widzą pieszego, który chce wejść na przejście dla pieszych. Powinni ustąpić mu pierwszeństwa. Ale zdarzają się różne sytuacje. I wręczanie pieszemu pierwszeństwa, to jest jak z deszczu pod rynnę. Z jednej skrajności w kolejną. Brakuje mi tutaj jakiegoś zdrowego rozsądku, logiki. Na pewno dałoby się ten przepis jakoś wypośrodkować. W taki sposób, aby to przede wszystkim było bezpieczne – zarówno dla jednej, jak i drugiej strony…

Przeczytaj również