Mamy najtańsze paliwo w Europie…
Portal „e-petrol” publikuje raz w tygodniu zestawienie średnich cen paliw w Europie. Według tego zestawienia po raz kolejny okazało się, że Polska ma najtańsze paliwo na kontynencie. I nie jest to bynajmniej jakaś mała, nic nie znacząca różnica. To jest absolutny nokaut i deklasacja pozostałych. I to oczywiście od razu daje nam do myślenia. Każe nam się zastanowić, dlaczego u nas jest tak tanio, kiedy w pozostałych europejskich krajach paliwo drożeje w zastraszającym tempie?

W naszym kraju benzyna kosztuje 5,99 zł. Druga na liście jest Bułgaria z ceną… 6,72 zł. Dalej jest Rumunia z ceną 6,79 zł i są to jedyne kraje, gdzie paliwo jest tańsze, niż 7 zł. Kolejna na liście Słowenia wita nas już z ceną 7,32 zł. W przypadku diesla jest podobnie. U nas 5,99 zł, w Bułgarii już 6,71 zł. I to by było na tyle, jeśli chodzi o kraje z cenami poniżej 7 zł. Rumunia to już bowiem 7,12 zł a Litwa 7,32 zł. Jak już wspominałem – to nie są małe różnice, które nic nie znaczą. To jest absolutny nokaut i deklasacja…
Zauważmy, że jeszcze przed paroma tygodniami, czy miesiącami, też porównywaliśmy się z Bułgarią, Rumunią, czy Chorwacja. Ale wtedy pisaliśmy, że u nich paliwo jest tańsze o 40, 50, nawet 70 groszy na litrze. Teraz sytuacja odwróciła się diametralnie i to u nas paliwo jest tańsze o 70 groszy, niż w Bułgarii. A w przypadku pozostałych tańsze o ponad 1 zł! Natomiast to, co wydaje nam się kapitalną informacja, w rzeczywistości może spowodować też pewnej natury problemy. Jakie dokładnie?
Pojawił się problem?
Benzyna u nas kosztuje 5,99 zł. W Litwie 7,46 zł, Czechach 7,61 zł, Słowacji 7,88 zł, Niemczech 8,80 zł. Diesel u nas znów 5,99 zł. W Litwie 7,32 zł, Czechach 7,54 zł, Słowacji 7,78 zł, w Niemczech 8,52 zł. Takie dane podaje „e-petrol”. Już rozumiecie, o czym piszę? To jest absolutna przepaść. Nawet jeśli nasz sąsiad będzie musiał przejechać 30, 40, nawet 50 kilometrów, to pojedzie do Polski i zatankuje u nas. Przecież to są dalej potężne oszczędności. I efekt tego widać już teraz. Każdego dnia…
Tak się składa, że sam mieszkam na terenie zlokalizowanym niedaleko granicy. Codziennie mamy tu do czynienia z dokładnie tymi samymi obrazkami. Stacje paliw są pełne – zawsze jest kolejka. Ba – duża część, w niektórych momentach przekraczająca połowę – to nasi sąsiedzi. Oni tankują tutaj swoje samochody do pełna i robią też zakupy – bo po pierwsze jest taniej, a po drugie, jest większy wybór. W ostatnich dniach to się tylko nasiliło. Czy pojawią się przez to problemy z dostępnością paliwa?
Zabraknie paliwa?
Podoba sytuacja miała miejsce w lutym 2022 roku. Polska obniżyła podatki na paliwo i nasi sąsiedzi szturmem ruszyli na polskie stacje. Później zaczęła się jeszcze wojna. Były takie dni, w których na stacjach brakowało paliwa, bo ludzie robili zakupy na zapas. Teraz na niektórych stacjach też widać już problemy z dostępnością paliwa. Nie dość, że na naszych stacjach mnóstwo jest osób z zagranicy, to i Polacy tankują ile tylko mogą, póki cena jest niewielka. Pytanie, jak to wszystko będzie wyglądało dalej?