Ceny paliw od wielu miesięcy utrzymują się niemal na tym samym poziomie. Niestety, należy tutaj od razu zaznaczyć, podkreślić – na tym samym, bardzo wysokim poziomie. Benzyna jest droga, diesel jeszcze droższy. Od początku wojny na terenie Ukrainy wiele parametrów – jak choćby cena ropy naftowej i kurs dolara – zdążyły już wrócić w większości do normy. Dlaczego więc paliwo wciąż jest takie drogie?
Zgodnie z analizą „reflex.com.pl” z dnia 2 lutego benzyna 95-oktanowa kosztowała średnio 6,69 zł za litr. Za litr 98-oktanowej odmiany należało wtedy płacić 7,39 zł. Jeśli chodzi o diesel, to jego cena zatrzymała się na poziomie 7,66 zł zaś litr LPG oscylował w okolicach 3,22 zł. Ceny te zdecydowanie nie należą do najniższych. Ba – powiedzmy sobie wprost – to ceny, do których nikt nigdy się nie przyzwyczai, biorąc pod uwagę, że dla Polaka już 6 zł to górna granica ceny. 7,66 zł jest nieakceptowalne.
Wyobrażacie sobie, że nagle nadchodzi dzień, kiedy to wszystko puszcza? Popatrzcie na góry. Na stoku tworzą się ogromne depozyty śnieżne. Śniegu dosypuje, dosypuje, pojawia się wiatr… w końcu „wyjeżdża” potężna lawina i wszystko wraca do normy – mamy spokój. Te paliwowe depozyty rosną od niemal roku. Cały czas jest koszmarnie drogo. Zamiast płacić coraz mniej, my płacimy coraz więcej, chociaż nie ma ku temu na pozór żadnych przesłanek. Kiedy to wszystko w końcu runie? Kiedy ta lawina ogromnych cen wyjedzie, a my w końcu wrócimy do normalności? Przecież to nie może trwać w nieskończoność.
Popatrz na wycieraczki w swoim samochodzie. Jeśli to zauważysz, grozi ci aż 1500 zł mandatu! Za co?
Wczorajszego popołudnia ropa naftowa brent po raz kolejny zahaczała rejony 79 dolarów za baryłkę. W lutym ubiegłego roku, przed rozpoczęciem wojny na terenie Ukrainy, ropa brent kosztowała między 90 a 94 dolary. Od połowy listopada ropa brent nawet przez moment nie kosztowała więcej, niż w przededniu wojny, a regularnie cena jest niższa mniej więcej od września. Z odmianą crude jest niemal identycznie, tylko ona jest jeszcze tańsza i różnice są nawet bardziej widoczne. Dolar w minionym tygodniu kosztował 4,26 zł, w przededniu wojny kosztował 4,13 zł. Gdzie te różnice? Dlatego paliwo nagle zamiast kosztować 5,70 zł, kosztuje prawie 7,70 zł?
Skąd ta różnica?
Stosunkowo najłatwiej byłoby zacząć od samych marży stacji paliw. W przypadku diesla średnia marża stacji według „reflex.com.pl” wynosi aż 45 groszy na jednym litrze paliwa. Czyli, gdyby odjąć tę marżę, olej napędowy nagle kosztowałby gdzieś w granicach 7,20 zł. To wciąż o wiele za dużo, ale optyka byłaby zupełnie inna. Gdyby odjąć taką marżę w przypadku benzyny, to litr nie kosztowałby prawie 6,70 zł, a „ledwie” w okolicach 6,45 zł. Znów – to wciąż za dużo, ale już o wiele lepiej…
Wystarczyła jedna kontrola drogowa policji. Od razu stracił prawo jazdy. Za co? Jak tego uniknąć?
Oczywiście bardzo dużą część ceny paliw stanowią różnego rodzaju podatki. W przypadku benzyny według „reflex.com.pl” VAT to aktualnie aż 1,25 zł a akcyza 1,15 zł. Więc tylko te dwa podstawowe podatki to już 2,40 zł. „Reflex.com.pl” podaje, że w przypadku diesla VAT to w tym momencie 1,43 zł a akcyza 1,16 zł, więc tutaj tylko te dwa podatki stanowią 2,59 zł. Do tego dochodzą jeszcze chociażby opłata emisyjna oraz opłata paliwowa. Czy paliwo w kolejnych dniach potanieje? Marże zaczną spadać?
System elektroniczny będzie kontrolował, jak jeździsz. Ocena wpłynie na wysokość twojego OC
Można by na ten temat spekulować. Pamiętajmy o tym, że 5 lutego zaczęło obowiązywać embargo na rosyjskie paliwa. Nie wiemy, w jaki sposób rynek zareaguje na taką zmianę. Natomiast bardziej powinniśmy spodziewać się tego, że paliwo raczej nie potanieje, a może jeszcze podrożeć.
