Ceny paliwa w Polsce to powoli temat tabu. Lepiej o tym nie rozmawiać, bo bardzo możliwe są kłótnie. Bariera 8 zł za litr dawno pękła, wszyscy zastanawiamy się co teraz? Polecimy w kierunku 10 zł?
Benzyna kosztuje już grubo ponad 8 zł. Diesel jest trochę tańszy, ale pewnie za kilka dni, czy tygodni też dobije poziomem do 8 zł. Paliwa są w Polsce koszmarnie drogie – w innych europejskich krajach też, ale co z tego? To nie jest dla nas absolutnie żadne pocieszenie. Kogo interesuje to, że Słowacja, Austria, czy Czechy, to również ceny powyżej 8 zł? Szczerze – mnie nie interesuje to kompletnie – interesuje mnie to, za ile ja tankuję.

A za ile tankuję? No właśnie – wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że na totemach cenowych podaje się cenę za 1 litr paliwa. Ale taki stan rzeczy wkrótce może się zmienić. Jeśli za niedługo zobaczycie na takim totemie cenę na poziomie 4 zł, albo 4,50 zł, to powinniście zacząć się zastanawiać…
To nie żart. W Polsce naprawdę pojawił się pomysł, aby na stacjach wyświetlać cenę za pół litra paliwa… Nie wiem, czy bardziej się śmiać, czy płakać. To kolejny znakomity pomysł na to, jak zrobić ludzi „w konia”. Co potem? Będą podawać cenę za 0,4 l? A potem za 0,3 l? A potem jedni będą pokazywać cenę za 0,5 l a drudzy za 0,4 l, żeby się wydawało, że mają taniej? Do czego to doprowadzi?
Kup teraz – opony w mega promocji!
Kilka dni temu robiąc zakupy kupowałem kiełbasę. Cenówka pokazywała 4,50 zł. Szkoda tylko, że była to cena za 100 gramów. Trochę tego nie rozumiem – nie rozumiem takiej „wolnej amerykanki”. Każdy sklep ma jakieś swoje tricki, które w zamyśle mają sprawić tylko jedno – w pewnym sensie podstępem podejść konsumenta. Czy wkrótce na stacjach paliw też rozpocznie się taka „samowolka”?