Słowo dodatek w ostatnim czasie elektryzuje ludzi. Chociaż określenie „w ostatnim czasie” nie jest tutaj do końca trafione. Chyba, że „ostatni czas” to około 8 ostatnich lat – i to tak minimum. Polacy bardzo chętnie przyjmują wszystkie dodatki. Ba – wręcz domagają się kolejnych i to niemal na wszystko. Później natomiast pojawia się zdziwienie. Dlaczego wszędzie dookoła za wszystko płacę coraz więcej?
Kolejny dodatek od rządu?
Są osoby, według których aktualnie rządząca partia wygrała wybory w 2015 roku głównie dzięki obietnicy programu „Rodzina 500 Plus”. Wiele osób rzeczywiście stwierdziło, że dodatkowe 500 zł na jedno dziecko się przyda. Kosztów przecież nie brakuje, a gotówki… czasami i owszem. Dodatek pieniężny sprawił, że ci zdecydowani tylko utwierdzili się w przekonaniu. Pozostali, którzy się wahali, pomyśleli, że dodatkowe 500 zł na każde dziecko to w sumie całkiem ciekawy pomysł…

W ciągu tych lat różnego rodzaju programy społeczne, dodatki i świadczenia urosły do ogromnych rozmiarów. To już nie jest tylko „500 plus”. Polski rząd oferuje pieniądze na mnóstwo różnych rzeczy. Oczywiście – ludzie z jednej strony są zadowoleni. Wiedzą, że można dostać od rządu dosyć sporo pieniędzy i załatwić jakieś ważne, istotne problemy. Natomiast kwestia polega na czymś nieco innym. Na tym, że nie wszyscy do końca rozumieją, skąd w budżecie kraju biorą się w ogóle pieniądze.
Projekt ustawy budżetowej na rok 2022 rok zakładał, że dochody budżetu naszego kraju wyniosą 475,6 miliardów złotych. „Główną częścią dochodów budżetu będą wpływy podatkowe, które wyniosą blisko 440,8 mld zł w 2022 r.” – czytamy na portalu „forsal.pl”. Nie trzeba być geniuszem, aby szybko sobie policzyć, że dochody podatkowe według ustawy miały stanowić w 2022 roku ponad 92% polskiego budżetu. Zastanawiacie się, skąd państwo ma pieniądze? No to wiecie już, skąd ma ich najwięcej.
Będzie nowy dodatek?
„Nie ma czegoś takiego jak publiczne pieniądze. Jeśli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy” – powiedziała kiedyś Margaret Thatcher. Kto jak kto, ale wydaje mi się, że była premier Wielkiej Brytanii może mieć na ten temat jakieś pojęcie. W gruncie rzeczy można więc dojść do pewnego prostego, oczywistego wniosku. Na wszystkie te programy i świadczenia składamy się my. Z naszych pieniędzy, płaconych przez nas podatków.

Tymczasem, na portalu „gazeta.pl” można przeczytać, że według Polaków aktualnie rządząca partia może znów pójść do wyborów z programem 500 plus. 70% ankietowanych Polaków podkreśliło, że podwyżka tego świadczenia pozwoli wygrać nadchodzące wybory parlamentarne. Najczęściej mówi się o nowym „800 Plus” a nawet o „1000 Plus”. Igrzyska, ludzie oczekują, że dostaną więcej pieniędzy. Nie rozumiejąc, że automatycznie ceny wszystkiego wokół mogą wzrosnąć jeszcze bardziej, bo skądś trzeba będzie wygenerować te dodatkowe pieniądze. Przecież one nie lecą z nieba, ani nie rosną na drzewach.
Dodatkowe pieniądze?
Na dobrą sprawę… rząd – nie tylko ten i nie tylko w naszym kraju – może obiecać społeczeństwu każdy dodatek. Każdą zmianę, świadczenie i tak dalej. Przecież to sami ludzie się na to składają. A skąd w ogóle pomysły zwiększenia wartości „500 Plus”? A no stąd, że aktualnie temu 500 zł bardzo daleko jest do wartości 500 zł z 2016 roku. Aby kupić aktualnie te towary, za które w 2016 roku zapłacilibyśmy 500 zł, dzisiaj trzeba by wydać na te same zakupy 745 zł. Aktualnie 500 zł ma według „policzmi.pl” taką wartość, jaką w 2016 roku miało 335 zł.