Czy wkrótce w Polsce zostanie przedstawiona nowa płaca minimalna? Każdy Polak pracujący na umowie o pracę będzie zarabiał minimum 5000 zł miesięcznie brutto? Trzeba przyznać, że to byłyby rewolucyjne zmiany. Ale ich wprowadzenie wcale nie jest wykluczone. Przecież od bardzo dawna decyzje zapadają na szczeblu unijnym. I nikt nie pyta nas o możliwości, ani inne uwarunkowania.

Płaca minimalna wzrośnie do 5000 zł miesięcznie?

Płaca minimalna w Polsce wynosi aktualnie 3490 zł brutto. Jednak taki stan rzeczy nie będzie obowiązywał jeszcze przez długi czas. Od 1 lipca ta stawka minimalna wzrasta bowiem do 3600 zł. – „W związku z inflacją wywołaną napaścią Rosji na Ukrainę i trwającą od blisko roku wojną, zdecydowaliśmy o znacznym wzroście minimalnych wynagrodzeń w 2023 r. Od 1 stycznia br. pensje minimalne wzrosły do 3490 zł” – mówiła minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Jej wypowiedź czytamy w serwisie „gov.pl”.

– „Przypominam, że kolejna podwyżka płacy minimalnej czeka nas już 1 lipca br., wówczas wyniesie ona już 3600 zł. Oznacza to wzrost o 590 zł i 19,6 proc. w stosunku do minimalnego wynagrodzenia obowiązującego w roku ubiegłym” – mówiła Marlena Maląg. Więc czy jest taka możliwość, że wynagrodzenie minimalne nagle wzrośnie zdecydowanie – na przykład do 5000 zł? Albo nawet do wyższych wartości? Teoretycznie wydaje się, że nie. Ale przecież decyzje od pewnego czasu zapadają na szczeblu unijnym.

Coraz częściej słyszy się, że kolejne wprowadzane przepisy to kwestia wymogów ze strony Unii Europejskiej. W wielu kwestiach musimy dostosować się z naszymi przepisami do tego, czego wymaga od nas unia – czy nam się to podoba, czy nie. Więc co w momencie, w którym unia zadecyduje o nowej stawce minimalnej obowiązującej we wszystkich krajach wspólnoty? W takim wypadku oczywiście taką stawkę należałoby zmienić. Czy by się to komuś w Polsce podobało, czy nie.

Nowe zarobki coraz bliżej?

W Niemczech minimalna stawka godzinowa wynosi 12 euro, co przy dzisiejszym kursie daje ok. 55 zł. Przy średnim wymiarze pracy na poziomie 168 godzin w miesiącu, daje to minimum 9240 zł. Przy 35-godzinnym tygodniu pracy stawka minimalna we Francji wynosi 1709 euro miesięcznie. To ponad 7800 zł. W Belgii minimalne wynagrodzenie to 1955 euro miesięcznie. To daje bez małą 9000 zł. Można by tak wymieniać jeszcze bardzo długo. Więc co, jeśli unia postanowi to sobie wyrównać? I wprowadzi minimalną unijną płacę na poziomie – powiedzmy 7000 zł? Jasne – jeśli Niemcy będą chciały, niech sobie zostawią 9240 zł. Ale żeby w całej unii nikt nie zarabiał mniej, niż 7000 zł?

Czy ktoś zapyta wtedy o zdanie Polskę, Czechy, Słowację, Bułgarię, Rumunię, Chorwację, Serbię, Litwę, Łotwę, czy Bośnię i Hercegowinę? Nie sądzę. Tak samo jak nikt nie interesuje się zdaniem tych krajów dotyczącym innych przepisów. Żeby wymienić chociażby bardzo głośny ostatnio zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych po 2035 roku. Nikt nas o to nie pyta. Nikt nie pyta o możliwości, o infrastrukturę, o dostępność, o koszty, o możliwości przeciętnego obywatela. Nie – wprowadzić i już. Na tym kończy się dyskusja. Unia każe zmienić przepis i my mamy go zmienić.

Będziesz zarabiał więcej?

Oczywiście – na ten moment nikt nie mówi o takiej unijnej płacy minimalnej. Ale kto wie, czy nie jest to tylko kwestią czasu? Przecież unia chce mieć kontrolę nad wszystkim. Kraje mają po prostu dostosować swoje przepisy pod przepisy unijne. I jeśli unia by się zdecydowała na minimalną płacę na terenie wspólnoty na poziomie 7000 zł, to i w tym przypadku nie będzie żadnej dyskusji. Czy się to komukolwiek będzie podobało, czy też nie.