Makabryczny wypadek pod Mrągowem. Zdjęcia tylko dla ludzi o mocnych nerwach – zobacz co zostało z auta

Chyba nie jesteśmy w stanie słowami opisać tego widoku. Patrząc na tę kupę złomu nie sposób określić, że to był akurat samochód. To chyba najpotężniejszy wypadek, jaki widziałem w ostatnich latach. To się po prostu w głowie nie mieści…

wypadek porsche pod mrągowem mazury
Podaj dalej

Kilka faktów na początek… wypadek miał miejsce w gminie Mikołajki na drodze numer 643. Samochód marki Porsche miał wypaść z drogi i „otrzeć się” o kilka grubych drzew. W taki sposób zdarzenie opisują na portalu „o2”. Trzeba przyznać, że dobór słów jest tutaj nieco zaskakujący, biorąc pod uwagę to, co zostało z tego auta już po całym zdarzeniu.

wypadek porsche
fot. OSP Mikołajki / Mateusz Klimek

Zaraz po uderzeniu samochód się zapalił. Z oczywistych względów pasażerowie nie mogli opuścić wraku pojazdu. Odcinek prowadzący z Giżycka do Mikołajek określany jest jako wąski i kręty. Nie pomagają oczywiście lipy posadzone tuż przy jezdni. Niestety, ale większość z nas widząc te zdjęcia od samego początku była pewna rezultatu tego wypadku. Te podejrzenia się potwierdzają. Tego nie mógł nikt przeżyć.

Zresztą, patrząc na sam wrak nie ma najmniejszej możliwości, aby ktokolwiek rozpoznał markę samochodu. Dopiero zdjęcie felg sprawi, że wprawione oko zauważy obręcz fabryczną Porsche. Swoją drogą to też ciekawostka. Przy stanie wszystkich pozostałych części akurat felgi były wyjątkowo wytrzymałe.

wypadek porsche
fot. OSP Mikołajki / Mateusz Klimek

Z jaką prędkością jechał kierowca?

Oczywiście w związku z tym zdarzeniem nasuwa się wiele pytań, na które odpowiedź może przynieść chyba tylko policyjne śledztwo. Wiele osób zastanawia się z jaką prędkością mogło poruszać się Porsche w momencie wypadku. Są tacy, którzy w komentarzach otwarcie stawiają tezę, że musiała pojawić się dwójka „z przodu”. Nie jest to wykluczone. Patrząc na wrak samochodu, to na pewno nie było to przepisowe 60 km/h. Wtedy rzeczywiście Porsche może by się otarło o drzewa i skończyłoby się na wymianie przodu.

fot. OSP Mikołajki / Mateusz Klimek

Natomiast tutaj było szybciej. Może 3 razy szybciej, niż ograniczenie… może nawet więcej. Na miłość boską, przecież z tego samochodu dosłownie nic nie zostało, a części porozrzucane były dziesiątki metrów od miejsca zdarzenia. Inną, niezwykle interesującą niektóre osoby kwestią, są… drzewa przy drodze.

Drzewa przy drodze… znowu

My również poruszaliśmy ten temat wielokrotnie. W naszym kraju jest ogrom zwolenników pomysłu, aby przy żadnej drodze nigdy nie zostało już zasadzone żadne drzewo. Te zasadzone dotychczas miałby zostać usunięte. I szczerze mówiąc, ja chyba też jestem zwolennikiem takiego pomysłu. Nie mówię oczywiście o jakichś drogach przez las, gdzie te drzewa to naturalne środowisko. Zresztą takie drogi są zazwyczaj dosyć kręte i nikt nie powinien tam jechać z dwójką „z przodu”. Ale już mniejsza z tym.

wypadek
fot. OSP Mikołajki / Mateusz Klimek

Chodzi mi o takie sytuacje, jak ta z Porsche. Prosta droga w szczerym polu i oczywiście co? Metr od drogi posadzony rząd drzew. Co stałoby się z samochodem, gdyby nie te drzewa? Pewnie po prosu wyleciałby z drogi i zatrzymał się gdzieś w polu. Realną opcją byłoby też ewentualnie dachowanie. Natomiast szanse na to, że pasażerowie by to przeżyli, są nieporównywalnie większe. Tutaj jedno drzewo zakończyło całą historię…

Zdjęcia: fot. OSP Mikołajki / Mateusz Klimek

Przeczytaj również