Majówka odwołana? Wszystko będzie zamknięte, a ty za większość zachowań dostaniesz mandat? Przyznajcie sami – dzisiaj to brzmi jak żart – i to w sumie niezbyt śmieszny. Natomiast w 2021 roku taka była rzeczywistość. Covidowe obostrzenia wyjęły z naszego życia kilkanaście miesięcy. Majówka nie była pod tym względem inna. Zakazane, bądź też zamknięte, było niemal wszystko. Pamiętacie?
Majówka odwołana. Nie można… prawie niczego
30 kwietnia. Polacy są już gotowi. Majówka rozpoczęła się na dobrą sprawę w miniony piątek, natomiast dni 1-3 maja przypadają w tym roku na dni poniedziałek – środa. Jeśli ktoś dobrze to sobie zaplanował, mógł mieć nawet dziewięć wolnych dni w pracy… kosztem dwóch. Bo wystarczyło wziąć sobie wolny czwartek i piątek. Na przestrzeni tylu dni można zrobić coś naprawdę fajnego. Można zrobić sobie wycieczkę, spędzać czas aktywnie, albo po prostu grillować. Teraz to wydaje się oczywiste.

Natomiast 30 kwietnia 2021 roku sprawa wyglądała zupełnie inaczej. „Długi weekend spędzimy jeszcze w cieniu pandemii i reżimu sanitarnego” – informował tego dnia Business Insider. „Obowiązujące wciąż obostrzenia utrudnią podróżowanie w majowy weekend. Hotele i pensjonaty będą w okresie majówki dalej zamknięte” – czytaliśmy wtedy na stronie. Reżim sanitarny, zamknięcie i tak dalej. Taka była rzeczywistość przed zbliżającym się długim weekendem majowym równo dwa lata temu.
„Podczas majówki nie będą czynne lokale gastronomiczne – restauracja, kawiarnie czy bary, które nadal mogą świadczyć usługi wyłącznie na wynos. Nie odpoczniemy również w kawiarnianych ogródkach” – pisał Business Insider. „Nie będzie również możliwości zwiedzania obiektów kultury. Teatry, muzea, galerie sztuki i inne atrakcyjne weekendowo miejsca pozostają zamknięte. Nie pójdziemy też do kina, opery czy klubu tanecznego” – czytaliśmy.
Wszystko zakazane. Za wszystko mandat…
„O zakupach również możemy zapomnieć. Galerie, sklepy meblowe czy budowlane zostaną otwarte dopiero 4 maja. Od 1 do 3 maja – z powodu rozkładu świątecznych dni – nie zrobimy także zakupów w większości sklepów spożywczych czy supermarketów”. Dokładnie tak wyglądała dwa lata temu nasza rzeczywistość. Nie dość, że niemal wszystko było zamknięte i zakazane, to ktoś wpadł na pomysł, aby… na świeżym powietrzu chodzić w maseczkach. Tak. Nie w pomieszczeniu – na zewnątrz. W maseczkach.

Zamknięte baseny, kluby fitness, siłownie, brak wydarzeń kulturalnych. Tak naprawdę jedynym miejscem, które pozostawało otwarte, był… kościół. Z tym, że z ograniczeniami – 1 osoba na 20 metrów kwadratowych. Pamiętacie tę legendarną scenę z filmu „Kiler-ów 2-óch”? Wszyscy zadawali sobie to samo pytanie, co jeden z bohaterów. „No to ku**a co wolno, jak nic nie wolno?”… W zasadzie, to wolno było sobie rozpalić grilla pod domem i siedzieć. Ale w maseczce. I raczej bez towarzyszy…
Niemiłe wspomnienie
Teraz to wszystko to już tylko niemiłe wspomnienie. Chociaż, czy aby na pewno? 26 kwietnia na jednym z portali można było przeczytać tradycyjne sprawozdanie. Minionej doby odnotowano 351 zarażeń koronawirusem. Zmarły 3 osoby. Oczywiście nikt już na poważnie nie myśli o jakimś lockdownie, czy też znaczących obostrzeniach. To znaczy mam nadzieję, że nikt poważnie o tym nie myśli. To już nigdy więcej się nie uda.