Czy istnieje jakiś sposób na totalną kontrolę kierowców? Na to, aby kierowca nigdy, w żadnej sytuacji nie miał możliwości przekroczenia prędkości. Inaczej – taką możliwość nadal będzie mieć, natomiast nie będzie w stanie uniknąć mandatu. Nawet wtedy, gdy w okolicy nie będzie żadnego fotoradaru. W jaki sposób można osiągnąć taką pełną kontrolę? Czy jest to w ogóle możliwe?
W jaki sposób zachowują się kierowcy na polskich drogach? Czy zawsze przestrzegają przepisów ruchu drogowego? No cóż – powiedzmy sobie to wprost, że raczej tak kolorowo to nie wygląda. Kierowca kontroluje swoją prędkość tak naprawdę tylko w kilku sytuacjach, które nie zdarzają się zbyt często. Pierwsza sytuacja to widoczny w oddali patrol policji. Nikt nie chce dostać mandatu, więc zwalnia. Druga sytuacja to fotoradar, bądź odcinkowy pomiar prędkości – identyczna sytuacja.
Natomiast raczej nie wygląda to tak, że kierowca stosuje się do każdego znaku i nigdy nie przekracza dopuszczalnej prędkości. Ludzie mają w zwyczaju to, że zawsze jeżdżą po swojemu. Jeżdżą z taką prędkością, jaką uważają za słuszną i bezpieczną. Dostosowują ją do warunków, do własnych umiejętności, do możliwości samochodu i tak dalej. Do ograniczenia dostosowują ją wyłącznie wtedy, kiedy występuje realna groźba mandatu. A tego – jak już ustaliliśmy – nikt nie chce, prawda?
W jaki sposób to zmienić? Czy da się to w ogóle jakkolwiek zmienić? Wydaje się, że nie. Przecież policyjny patrol nie może stać co zakręt i mierzyć prędkości, prawda? Nie da się co zakręt ustawić fotoradaru, który pilnowałby porządku. Więc wydaje się, że taka totalna kontrola jest nierealna, niemożliwa do zrealizowania. Więc co – kierowcy zawsze będą jeździli po swojemu i nic nie będzie im za to groziło? Niezupełnie. Bo jest jeszcze przecież jedna opcja.
Kierowca nigdy nie przekroczy już dopuszczalnej prędkości?
Odpowiedzią na wiele potrzeb jest odcinkowy pomiar prędkości. Zwróćmy uwagę na to, że taką kontrolą nie jest objęty jeden zakręt, czy jedna prosta. Jak wskazuje sama nazwa – pomiarem objęty jest cały odcinek. Odcinek, który może mieć 20, albo i 40 kilometrów. Tak naprawdę może być nawet dłuższy. Zarejestrowany jest czas na wjeździe na taki odcinek, a później na wyjeździe. W taki sposób obliczana jest średnia prędkość przejazdu. Jeśli przekroczymy dopuszczalną prędkość, dostaniemy mandat.
Czy węgiel na kolejną zimę znowu będzie taki drogi? Nowe zasady wywołały poruszenie… Co teraz?
Teoretycznie możliwym byłoby rozstawienie takiego odcinkowego pomiaru prędkości na terenie całego kraju. Przynajmniej na autostradach, drogach ekspresowych, czy większości dróg wojewódzkich. Piszę teoretycznie, bo w praktyce taka inwestycja raczej nie jest możliwa. Ze względu czy na koszty, czy możliwości. Natomiast w teorii odjęcie niemal całego kraju takim odcinkowym pomiarem prędkości byłoby możliwe. Tak samo jak możliwe jest objęcie pomiarem jednego odcinka… tylko na inną skalę.
Nagła obniżka cen paliw? Po ile będzie benzyna i diesel w kolejnych tygodniach? Zadziwiające!
Oczywiście piszemy tutaj o jakimś absolutnym koszmarze wszystkich kierowców. Pewnie wielu z nas poczułoby się na drogach jak w więzieniu. Absolutnie żadnej wolności i okropna – totalna kontrola. Tak wyglądałaby rzeczywistość. Odcinkowy pomiar prędkości to ogromna broń w rękach odpowiednich służb. Już teraz objęte są nim bardzo długie odcinki. Ale wyobrażacie sobie, gdyby objęta była nim dosłownie każda droga? Prawdziwy koszmar…
