Czy istnieje sposób na to, aby skutecznie poprawić bezpieczeństwo na drogach i zmniejszyć liczbę wypadków? Istnieje wiele takich sposobów – jedne lepsze, drugie gorsze. Ale jest jeden, bardzo prosty i skuteczny – jaki?
Na Drogowej Trasie Średnicowej (DTŚ) do miana legendy urósł już tzw. zakręt mistrzów w Rudzie Śląskiej. Z artykułu „Interii” dowiadujemy się, że w ostatnich latach nadmierna prędkość była tam przyczyną ponad 80 kolizji. To dużo… ale zarazem mało. W Bielsku-Białej na trasie S1 jest tzw. zakręt idiotów. Tam rocznie liczba wszelkiego rodzaju zdarzeń przekracza setkę. Takich miejsc w naszym kraju jest mnóstwo. Czy istnieje sposób na to, aby poprawić tam bezpieczeństwo?

Oczywiście, że istnieje. I jest on w sumie bardzo prosty, oczywisty. Na zakręcie mistrzów w Rudzie Śląskiej ustawiono właśnie fotoradar. W Bielsku-Białej jeszcze nie… chociaż to powinno być kwestią czasu. Wiadomo, jak kierowcy reagują w Polsce na fotoradary – hamują. Czyli robią dokładnie to, co powinni zrobić przed każdym takim miejscem, gdzie dochodzi do większej liczby wypadków.
Postawienie fotoradaru powinno zniwelować problem. Każdy mimowolnie widząc znak i żółtą skrzynkę zdejmie nogę z gazu i położy ją na pedale hamulca. Zakręt przejedzie już z taką prędkością, jak należy, bo nie zdąży się rozpędzić. Proste, wręcz genialne w swojej prostocie.

Istnieje nawet lepszy sposób na poprawę bezpieczeństwa. W miejscach, gdzie problematyczny jest jeden zakręt, wystarczy fotoradar – jasne. Ale co jeśli cały odcinek drogi jest problematyczny? Odcinkowy pomiar prędkości. Szach mat. Czy ktoś chce, czy nie – utrzyma tę przepisową prędkość przez tyle kilometrów, ile będzie trzeba. Ryzyko wypadków, czy jakichkolwiek kolizji, powinno wtedy zdecydowanie zmaleć.