Polacy narzekają, że pomimo obniżki podatków paliwo jest i tak coraz droższe. Dlaczego diesel i benzyna drożeją? Jakich cen możemy się spodziewać w kolejnych tygodniach, czy miesiącach? To nie są dobre informacje.
Diesel i benzyna drożeją z dnia na dzień. Wszyscy pamiętamy jeszcze euforię z 1 lutego, kiedy to wskaźniki na dystrybutorach pokazywały cenę paliwa na poziomie 5,15 zł za litr. 5,20 zł za litr było standardem, absolutną normą. Miało to oczywiście związek z obniżkami podatków. Najpierw z akcyzą, czy opłatą paliwową, później z VAT-em. Tak więc ostatecznie w przeciągu jakichś dwóch miesięcy z poziomu 6 zł zeszliśmy do cen właśnie na poziomie 5,15 zł.

Ale taka sytuacja nie trwała zbyt długo. O cenach 5,15 zł dawno już zapomnieliśmy, bo minęły trzy tygodnie i mamy już na większości stacji ponad 5,40 zł. Nie pomaga nawet obniżka podatków. Paliwo drożeje i nie za bardzo widać opcję poprawy. Kierowcy się wściekają i zastanawiają się jak to możliwe. Przecież miało być tak pięknie, miało być tak tanio, a tu kolejne podwyżki. Za moment dojdzie do sytuacji, w której paliwo będzie kosztowało tyle, co przed obniżką VAT-u.
Co ma na to wpływ? Wiele czynników. Jednym z nich na pewno jest drożejąca ropa naftowa. Ropa drożeje nieprzerwanie od początku grudnia. Wtedy startowała z poziomu 68 dolarów za baryłkę – w przypadku ropy brent – i zawędrowała aż na poziom 96 dolarów 13 lutego. Aktualnie ceny nieco spadły, ale to wciąż 91 dolarów. Mówimy o poziomie, który nie był obserwowany nawet wtedy, kiedy tankowaliśmy paliwo za ponad 6 zł za litr.
Benzyna i diesel jeszcze droższe?
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że paliwo będzie drożało nadal. Rafineria kupuje ropę naftową po określonej cenie. Następnie w wyniku różnego rodzaju procesów powstaje z niej paliwo do naszych samochodów. Okres pomiędzy zakupem ropy przez rafinerię a momentem, w którym my zatankujemy powstałe z niej paliwo na stacji, musi potrwać. Jeśli więc ropa naftowa drożeje od prawie 3 miesięcy, to musimy spodziewać się dalszych podwyżek.

Rozumiecie – w całym tym okresie rafinerie kupowały tylko droższą i droższą ropę. W naturalny sposób to sprawi, że my będziemy mieli droższe i droższe paliwo. Przez kolejny miesiąc, czy dwa, powinniśmy spodziewać się podwyżek. Do jakich poziomów dojdą ceny? Nie zdziwię się, jeśli znów będzie to jakieś 5,80 zł za litr, albo i więcej. A co wtedy? Przecież obniżki podatków miały być czasowe? Podatki wrócą do swoich poprzednich poziomów i paliwo będzie po 7 zł? Albo i droższe?
To raczej się nie wydarzy. Natomiast podkreśliłbym tutaj słowo raczej. Rządzący mają w głowach, że w 2023 roku odbędą się wybory. Zarówno samorządowe, jak i parlamentarne. Ceny paliw dochodzące do 7 zł byłyby najprawdopodobniej politycznym samobójstwem. A zatem czy się to naszym rządzącym podoba, czy też nie, podatki muszą pozostać na takim poziomie… przynajmniej powinny. Chyba nikt się nie odważy zaryzykować.