Kiedy dodatek węglowy?
Dodatek węglowy był czymś, co bardzo się spodobało Polakom. W dobie ograniczonej dostępności oraz niezwykle wysokich cen węgla, było to potrzebne. Tak – na składach ceny dochodziły do 4000 zł. O ile w ogóle ten węgiel na składach był. Można było próbować kupić węgiel z kopalni, ale to też nie należało do najłatwiejszych zadań. Jakoś trzeba było sobie radzić. I dodatek z całą pewnością w tym pomagał. To nie była kwota pozwalająca na zakup całego potrzebnego węgla, ale nie o to chodziło.

To miało być wsparcie. Jak sama nazwa wskazuje „dodatek”, a nie pełne finansowanie. Nie chodziło o to, że państwo ma ci zapłacić za cały węgiel, bo to by było absolutnie bez sensu. Chodziło o to, że w bardzo trudnych czasach dostawałeś jakieś wsparcie. To razem z węglem z samorządów za maksimum 2000 zł mogło przynieść naprawdę dobre i pożądane efekty. Nawet w fatalnej sytuacji to pozwoliło na chociażby namiastkę poczucia bezpieczeństwa, bo coś było jednak pewne, prawda?
Pytanie, czy aktualnie mamy w ogóle jakiekolwiek przesłanki mówiące o konieczności wprowadzenia tego dodatku? Czy istnieje w ogóle jakiś sens, jakieś uzasadnienie? Moim zdaniem raczej nie. Po pierwsze, nie ma już problemu z dostępnością węgla. Ba, on wręcz zalega. Po drugie, ceny już też zdecydowanie spadły. Na składach węgiel dostępny jest za jakieś 1700 zł. W niektórych miejscach drożej, w innych taniej – ale to taka średnia. W kopalniach też zresztą jest już zdecydowanie taniej.
Dodatku więc nie będzie?
Raczej nie – przynajmniej ja bym się tego nie spodziewał. Nic nie wskazuje na to, aby ten dodatek miał się pojawić. Zresztą nie ma takiej potrzeby w moim odczuciu. Wprowadzenie dodatku przy aktualnych uwarunkowaniach rynkowych mogło by zostać wręcz źle, negatywnie odebrane. Chociaż, pewnie dałoby się znaleźć tutaj jakiś złoty środek. Rozwiązanie, na które zgodziliby się wszyscy bez wyjątku. Naturalnie nie w takiej formie, w jakiej to miało miejsce w roku ubiegłym. Bo to często mijało się z celem i pieniądze były wydawane na wszystko, tylko nie na węgiel.
Wsparcie na pewno przydałoby się tym najbardziej potrzebującym. Potrzebny tutaj byłby jakiś próg dochodowy, który pozwoliłby na wyselekcjonowanie tych rodzin, u których jest najgorzej. Następnie można by wprowadzić jakieś wsparcie, ale raczej w formie bonu. To nie mają być pieniądze na zakupy w sklepie, tylko na węgiel. Z takim bonem rodzina mogłaby odebrać z kopalni – powiedzmy – dwie tony węgla. Takiego, jaki potrzebuje. Oczywiście po przedłożeniu odpowiedniej deklaracji CEEB, złożeniu dokumentów i tak dalej.
Jedyne rozwiązanie?
Tak naprawdę uważam, że jest to jedyne rozwiązanie, które miałoby sens. Wyłącznie bon do zrealizowania w jednym, konkretnym celu. Czy potrzebny nam kolejny dodatek na wszystko? Tak samo jak 500+ nie jest wykorzystywane na dzieci, tak samo dodatek węglowy w ubiegłym roku nie musiał być wykorzystywany na węgiel. Po prostu – dostawałeś pieniądze na konto i od ciebie zależało, co z nimi zrobisz. Nikt tego nie sprawdzał, nie kontrolował. Czy coś takiego jest potrzebne?