Szok. Benzyna i diesel coraz tańsze!
W lutym 2022 roku nasz świat się zmienił. Nie twierdzę, że bezpowrotnie… ale się zmienił – to są fakty. Nie twierdzę, że wywrócił się do góry nogami, bo takich słów mogą użyć chyba wyłącznie obywatele Ukrainy, gdzie wciąż trwa wojna. Natomiast wojna ta ma ogromny, bezpośredni wpływ na to, co dzieje się do dzisiaj na całym świecie. Ma wpływ m.in. na bardzo wysokie ceny. Narzekają na nie nie tylko Polacy, ale tak naprawdę wszyscy, bo ceny wzrosły niemal na całym świecie…

Miesiącami zastanawialiśmy się, kiedy powróci normalność. Kiedy znowu benzyna i diesel będą kosztować tyle, co przed wojną, czyli – powiedzmy w okolicach 5,00 zł albo 5,50 zł. To były przecież normalne ceny. Kiedy zbliżaliśmy się do bariery 6 zł wszyscy wiedzieliśmy, że nadchodzi drożyzna. Że trzeba będzie zacisnąć pasa i jeździć bardziej oszczędnie. 6 zł było czymś nieprzekraczalnym i wszyscy zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić. Nagle 6 zł stało się dla nas wyznacznikiem totalnej przeceny…
O ile w przeszłości 6 zł postrzegaliśmy jako sufit – maksymalnie wysoką cenę, tak teraz 6 zł traktujemy jako podłogę – jako najniższą możliwą stawkę. Tak zmienił się nasz światopogląd na przestrzeni ostatnich kilkunastu miesięcy. Jakież więc jest zdziwienie w narodzie, kiedy pierwszy raz od tak dawna paliwo kosztuje mniej, niż 6 zł za litr. Nikt do końca nie wie, jak się zachować ani co o tym myśleć. Ktoś mógłby pomyśleć o tym, aby zrobić zapasy zanim ceny znowu wystrzelą w okolice 6,50 zł.
Co będzie dalej?
W całej tej debacie na temat cen paliw pojawiły się różnego rodzaju spekulacje. Wiadomo, w jakim jesteśmy teraz okresie i co wydarzy się za parę tygodni. Czy ma to cokolwiek wspólnego z rzeczywistością, czy nie – nie mnie oceniać. Każdy z was może sobie wyrobić na ten temat swoje zdanie. Dla mnie istotnym jest fakt, że paliwo w końcu wyraźnie potaniało i zapachniało nam normalnością. A to, ile potrwa ta normalność, to już zupełnie inny temat. Temat na inne odpowiadanie.
Prawda jest taka, że każdemu z nas te ceny się podobają. Nie znam chyba nikogo, kto wolałby tankować za 6,50 zł, kiedy może tankować – na przykład – za 6 zł, albo nawet poniżej tej bariery. Jako naród należymy raczej do ludzi, którzy szukają oszczędności i nie lubią przepłacać. Nigdy i na niczym. Jeśli istnieje jakaś tańsza alternatywa bez znaczącego wpływu na jakość, to wybieramy tańszą alternatywę. To raczej całkiem oczywiste i niczego innego nie należy się spodziewać. Ceny paliw nam się podobają, bo są niższe, niż przez ostatnich kilkanaście miesięcy.
Paliwo będzie jeszcze tańsze?
Gdzieś musi znajdować się koniec tych obniżek cen. Pytanie brzmi, czy już do tego końca doszliśmy, czy może paliwo będzie jeszcze tańsze? A może ten sen szybko się skończy i powróci szara, nowa normalność z cenami na poziomie 6,50 zł? Tego nie wiemy… i pewnie nikt z nas zbyt szybko nie chciałby się o tym przekonać. Na ten moment możemy się cieszyć, bo mamy najtańsze paliwo w Europie. Koniec końców powtórzę – kto z nas nie lubi taniego paliwa?