Na zachodzie Stanów Zjednoczonych obserwujemy aktualnie atak zimy. Temperatury sięgają -48 stopni Celsjusza. Zastanawiacie się jak w takich warunkach poradzą sobie samochody? Nie mamy dobrych informacji…
Atak zimy nawiedził już całą zachodnią ścianę Stanów Zjednoczonych, czyli stany Waszyngton, Oregon oraz Kalifornia. Lokalne media donoszą o kolejnych przerwach w dostawie prądu. Temperatura odczuwalna ma sięgać nawet -48 stopni Celsjusza. Jak w takich warunkach zachowują się samochody?

Temat jest dla mnie interesujący od nieco innej strony. Już w 2020 roku 8% samochodów w Kalifornii stanowiły auta elektryczne. Już wtedy podjęto też decyzję o zakazie sprzedaży aut spalinowych od 2035 roku. Władze stanu mówiły wprost o tym, że wykluczą z życia samochody spalinowe. Z drugiej strony, na początku tego roku zawiedzeni kierowcy elektryków zaczęli się przesiadać z powrotem na auta spalinowe.
Wydaje się, że m.in. takie ataki zimy mogą utwierdzić ludzi w przekonaniu, że auta elektryczne to ułomna technologia. Nie chodzi mi tutaj wyłącznie o to, jak drastycznie spadnie zasięg przy mrozach. I nie chodzi mi tutaj nawet o to odczuwalne -48. Wystarczy 0 stopni, nie mówiąc już o -10 i zaczynają się bardzo poważne problemy.

Nic, tylko kupować
Ale jak mówiłem – nie chodzi mi tutaj wyłącznie o zasięg. Chodzi o to, że tego samochodu nawet nie da się naładować. Burze śnieżne, brak prądu… mówiąc wprost – posiadacze elektryków są uziemieni. W tym czasie użytkownicy aut spalinowych jak gdyby nigdy nic wsiadają do auta, odpalają, jadą sobie zatankować… i tyle. Ich życie toczy się dalej.
A to tylko Kalifornia. Nawet tam ludzie są rozczarowani technologią. Jak ma być zatem w Polsce? Nie będę nawet pisał o rzekomych aspektach ekologii i tego, od czego u nas pochodzi prąd. Nie wspomnę też o warunkach pogodowych i naszym klimacie. Wspomnę natomiast o tym, że zatwierdzono już taryfy na prąd na 2022 rok i oznacza to tyle, że ceny wzrosną o 24%. Nic, tylko kupować elektryki!