Wielokrotnie można spotkać się z opinią, że wideorejestrator w samochodzie potrafi udowodnić naszą niewinność lub wskazać jednoznacznie na sprawcę. A co jeśli okazuje się bezużyteczny?

Temat kamer w pojeździe budzi sporo kontrowersji. Z jednej strony materiały wysyłane do popularnych kanałów na YouTube, dają przegląd, jakich zachowań na drodze można spodziewać się u innych kierowców. Z drugiej strony są nośnikiem przykładów, które warto pokazać szerszej publiczności. Zdarza się, że nagranie może być dowodem w sprawie, gdy dojdzie do wykroczenia na drodze.

Agresja na drodze – poważny problem

Subiektywnie można odnieść wrażenie, że ilość agresywnych zachowań na drodze rośnie. Częściowo takie odczucia mogą być spowodowane przez rosnącą popularność wideorejestratorów. Kierowcy chętniej dzielą się z internautami swoimi przykrymi doświadczeniami. W większości przypadków agresja na drodze kończy się na sprowokowaniu niebezpiecznej sytuacji lub próbą słownej argumentacji.

Niestety część osób idzie krok dalej i decyduje się na akty wandalizmu, a także przemocy wobec innych użytkowników jezdni. O przyczynach takich zachowań z pewnością mogą szerzej wypowiedzieć się psychologowie. Na pewno presja życia codziennego, wewnętrzne problemy i chęć zaznaczenia swojej pozycji w społeczeństwie, pcha ludzi do agresywnych zachowań. Czy nagranie z kamery, może pomóc w ujęciu sprawcy?

Wideorejestrator okazał się bezużyteczny?

Na jednym z najpopularniejszych kanałów na YouTube, które pokazują zróżnicowane zachowania kierowców na drodze, pojawił się film, który pokazuje, że wideorejestrator okazał się bezużyteczny. Całkiem czytelny materiał, gdzie wyraźnie widać pojazd i zapewne tablice rejestracyjne oraz wizerunek kierowcy, okazał się mało pomocny w znalezieniu sprawcy zdarzenia. Tak twierdzi autor nagrania.