Jazda po polskich drogach skłoniła mnie do obserwowania, jak zmieniły się nawyki kierowców, gdy ceny paliw mocno podskoczyły. Czy zmiany, które opiszę, obserwujecie również u siebie?
Koszty życia w Polsce drożeją praktycznie z miesiąca na miesiąc. Pensje mają problemy z nadążaniem za zmieniającymi się cenami na sklepowych półkach i na pylonach reklamowych stacji paliw. Z jednej strony jest to dobre, ponieważ unikamy nadmiernej spirali inflacyjnej, która sprawia, że inflacja nabiera jeszcze szybszego tempa wzrostu. Z drugiej strony mniej pieniędzy w portfelu lub na koncie skłania do poszukiwania oszczędności.
Mniejszy ruch na drogach – przypadek?
Mam tę przyjemność i mieszkam w dosyć turystycznym rejonie Polski. Gdy w kalendarzu pojawiają się dni wolne od pracy, wokoło zwiększa się ruch pojazdów. Za nami znajduje się długi majowy weekend i muszę przyznać, że bardzo niewiele osób widziałem na drogach. Sytuację ratowały kampery z Belgii, Francji i Włoch oraz busy z Niemiec. Samochodów na polskich numerach rejestracyjnych z bagażnikami dachowymi, rowerami lub rodzinami na pokładzie było zauważalnie mniej. Przypadek anegdotyczny, a może faktycznie zostaliśmy w domach z powodu oszczędności?
Polscy kierowcy zaczęli wolniej jeździć po autostradzie
Jestem kierowcą, który trzyma się ograniczeń prędkości, przez co wielokrotnie w Polsce szczególnie na autostradzie byłem obiektem drogowej agresji. W końcu jazda 110 km/h, gdy tak wskazuje chwilowo znak to ujma na honorze. Zdarza się również tak, że potrafię jechać sobie w dalszej odległości za ciężarówkami 89-90 km/h podziwiając widoki, czy słuchając podcastu. Kilka minut różnicy w dojeździe do celu ma dla mnie niewielkie znaczenie. Jeszcze 2-3 lata temu byłem jednym z niewielu kierowców samochodów osobowych, którzy tak robili. Dzisiaj obserwuję zdecydowanie więcej takich osób.

Więcej ludzi na chodnikach i w komunikacji miejskiej
Tutaj trudno mi ocenić, czy większy tłok na chodnikach miasta oraz w komunikacji miejskiej jest spowodowany wyłącznie wyższymi cenami za paliwo, a może obserwuję również ludzi z Ukrainy, którzy na pewno dołączyli do grona mieszkańców mojego miasta. Fakt jest jeden – odczuwalnie widać, że więcej osób porusza się pieszo i oczekuje na przystankach na komunikację miejską. A czy Wy zmieniliście jakoś swoje nawyki w ostatnim czasie?