Podatki, darowizny, opłaty i składki. Ilość nazw, jaką stworzyliśmy do uzasadnienia zebrania pieniędzy za najdrobniejsze czynności urzędników. Jednak kierowcy będą zwolnieni z jednej ważnej opłaty. Czy jest gdzieś haczyk? Część ekspertów uważa, że tak.
W teorii państwo musi dysponować dużym budżetem, aby móc finansować stanowiska dla policjantów, strażaków, lekarzy, pielęgniarek i całej machiny urzędniczej. Cały czas uproszczenie pewnych procedur i zniesienie ich na korzyść obywatela, jest piętą achillesową polskiej biurokracji. Jednak w najbliższym czasie kierowcy mogą odczuć drobną ulgę, ponieważ zniknie jedna z opłat.
Koniec opłaty ewidencyjnej – nowy projekt ustawy
Być może niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że musiało zapłacić opłatę ewidencyjną. Takie koszty najczęściej ponosi się przy rejestracji pojazdu, czy wydania międzynarodowego prawa jazdy i wielu innych rzeczy. Z tych środków był współfinansowany między innymi CEPiK. Z punktu widzenia kierowcy szacowana oszczędność waha się od 50 groszy do złotówki.

Opłata ewidencyjna wzrośnie dla ubezpieczycieli
Jednak w całym procesie likwidacji opłaty dla kierowców podobno jednocześnie zostanie podniesiona opłata dla ubezpieczycieli przy zawieraniu polisy OC. Z punktu widzenia kierowcy wydanie prawa jazdy, nowego dowodu rejestracyjnego być może będzie odrobinę tańsze, ale wszelkie oszczędności pochłonie zmiana w polisie OC. Jak mówią eksperci z money.pl, lepiej jest raz zebrać opłatę od towarzystw ubezpieczeniowych co roku, która de facto pochodzi od wszystkich kierowców, niż dzielić to wszystko na mikrotransakcje za wydanie prawa jazdy, czy innego dokumentu.

Wtedy efektem skali zyski do budżetu będą nawet większe, ponieważ przestajemy liczyć na przypadkowość sytuacji. Polisę ubezpieczeniową musi mieć każdy kierowca, który chce legalnie i bezpiecznie poruszać się po drogach. Nie ma większego znaczenia, czy jego pojazd ma 2 lata, czy 22 lata. Prosty przykład tego, jak wiele trzeba zmienić, żeby nic się nie zmieniło.
źródło: money.pl / trans.info