W przeszłości obawiano się, że maszyny zastąpią ludzi w ich pracy. W rzeczywistości okazało się, że do obsługi maszyn potrzebni są też pracownicy. Nastąpiła naturalna ewolucja na rynku pracy – niektóre profesje odeszły do lamusa, ale powstały też nowe. Współcześnie znajdujemy się w podobnym punkcie dziejów. Automatyzacja pozwala na większą wydajność, podobną ilość pracy może wykonać mniejsza ilość osób. Sumarycznie w teorii można pozwolić sobie na jeden dzień wolnego więcej.
Początek weekendu już w czwartek?
Nie jest to jedynie polska fantazja. Hiszpania, Nowa Zelandia, Wielka Brytania i Islandia już eksperymentowały z krótszym tygodniem pracy. Wyniki? Zaskakująco pozytywne. Produktywność wzrosła, a samopoczucie pracowników znacząco się poprawiło.

A co z Polską? Jesteśmy jednym z krajów UE, w którym pracuje się najdłużej, a zarobki są jednymi z najniższych. Czterodniowy tydzień pracy mógłby być odpowiedzią na problem wypalenia zawodowego, podnieść motywację i poprawić zdrowie psychiczne i fizyczne pracowników.
Czterodniowy tydzień pracy za takie samo wynagrodzenie?
W 2022 r. partia Razem zaproponowała w Sejmie skrócenie tygodnia pracy. Jednak pomysł ten spotkał się z krytyką ze strony rządzących. Wiceminister finansów, Artur Soboń, określił go jako „oderwanie od rzeczywistości”. Ale czy krótszy tydzień pracy oznaczałby niższe wynagrodzenie? Posłowie Razem proponują 35-godzinny tydzień pracy bez obniżenia płac. To oznaczałoby pracę od poniedziałku do czwartku za tę samą stawkę, co obecnie za pięć dni. Jeśli ustawa zostanie przyjęta, czeka nas rewolucja w organizacji czasu pracy. Weekend mógłby zaczynać się już w czwartek po południu lub trwać do poniedziałku. Możliwe byłoby też wprowadzenie trzech ośmiogodzinnych zmian.
