Unia Europejska od dawna dąży do wprowadzenia zakazu sprzedaży silników benzynowych i typu Diesel. Jej najnowsza decyzja ws. zakazu pokazuje jednak, o co tak naprawdę chodzi w Brukseli. Nieoczekiwany zwrot akcji dotyczy wcześniejszego zakazu silników spalinowych.
Zakaz benzyny i silnika typu Diesel? Hola hola!

Najnowsza decyzja UE o zakazie silników spalinowych w Holandii pokazuje, co tak naprawdę kieruje Brukselą. Wszyscy odnosimy wrażenie, że UE najchętniej zakazałaby silników benzynowych i typu Diesel jeszcze dziś. Holendrzy wykonali kroki w tym kierunku i wydawać by się mogło, że zostaną za to pochwaleni…
Holandia to raj dla kierowców elektryków, ale także idealne miejsce na ziemi dla rowerzystów. W 2019 roku na powierzchni 41 543 km2 mieszkało około 17 milionów ludzi, podczas gdy zarejestrowano nawet 23 miliony rowerów. 2 miliony z nich miało napędy elektryczne.
Jeszcze w 2018 roku rząd zapowiedział, że zamierza zainwestować ogromne pieniądze w infrastrukturę rowerową. Dlatego też ich liczba od tego czasu jeszcze wzrosła. I nie ma się co dziwić – każdy, kto był w Holandii, widział to na własne oczy. Praktycznie nie ma tam miejsc, gdzie nie ma ścieżek rowerowych.
Co wolno wojewodzie…
Holendrzy budują odpowiednią infrastrukturę od lat, więc wielu z nich dojeżdża do pracy jednośladem. Jeśli nawet nie chcą jechać rowerem, częstym wyborem jest motorower z napędem elektrycznym.
W związku z tym kraj podjąć decyzję o zakazie sprzedaży silników spalinowych w motorowerach od 2025 roku. W ten sposób mógł wyprzedzić Unię Europejską i jej wysiłki, aby zrobić to samo. Paradoksalnie, Holendrzy napotkali wysiłek ze strony UE. I nie było to rzucanie kłód pod nogi, tylko cofnięcie zakazu.
Brukselski aparat wysłał do sąsiedniego kraju komunikat, że poszczególne państwa członkowskie nie mogą podejmować takich kroków z własnej inicjatywy. W rzeczywistości, UE potwierdziła, że chce być suwerennym ciałem, bez którego nic nie da się zrobić, nawet jeśli jest to dokładnie to, do czego sama dąży.