Rząd zapowiedział pomoc dla kierowców w obliczu aktualnych cen na stacjach benzynowych. Paliwo jest tak drogie nie tylko w Polsce, ale we wszystkich krajach Europy. Jak widać, da się rozwiązać ten problem i to wcale nie tylko „dla najuboższych”. Ci kierowcy już wkrótce otrzymają dotację ponad 400 zł do wykorzystania nie tylko na paliwo. 

400+ na paliwo w zamian za podatek VAT

W ostatnich tygodniach paliwo pobiło nowe rekordy na stacjach. Litr Diesla w Polsce przekroczył już magiczną granicę 6 zł/litr, a we Francji średnia cena wynosi 1,50 euro (6,90 zł). Niektóre stacje w regionie paryskim oferują olej napędowy za ponad 2 euro (9,20 zł). Choć Francuzi mają stosunkowo wyższe zarobki niż my, mogą liczyć już teraz na pomoc rządu. 

W obliczu ogromnego wzrostu cen paliw, rząd chciał jak najszybciej zainterweniować. Wszystko po to, aby przewidzieć i zapobiec kolejnym protestom społecznym, takim jak żółte kamizelki w 2019 roku. Początkowo mówiło się o obniżeniu podatków, czy wprowadzeniu dotacji dla wybranych kierowców. 

Wczoraj wieczorem premier Jean Castex ogłosił ustanowienie „dodatku inflacyjnego” w wysokości 100 euro. Rząd uzasadnia ten wybór tym, że „kwestia inflacji nie dotyczy tylko produktów naftowych”. Podejście rządu jest nieco szersze niż to, które dotyczy stricte benzyny. 

Jakie są warunki, aby z niego skorzystać?

Warunkiem jest posiadanie dochodu netto poniżej 2000 euro – to suma, która „ma na celu pomoc również klasom średnim, zbyt często odkładanym na bok”. Rząd chciał, aby pomoc była jak najprostsza, więc zostanie ona automatycznie wypłacona od pensji grudniowej. Dla tych, którzy pracują w sektorze prywatnym. 

Co ciekawe, „dodatek inflacyjny” może być wypłacany nawet dwóm osobom z tego samo gospodarstwa domowego – jeśli oboje zarabiają mniej niż 2000 euro miesięcznie. A jak będzie finansowana ta pomoc? Częściowo zapewnią to dodatkowe wpływy z podatku VAT, które… generuje paliwo w takiej a nie innej cenie. 

Nie będzie niższych podatków 

Paliwo i jego ceny to prawie 60% podatków w jednym litrze. Wiele osób opowiadało się za ich czasowym obniżeniem. Rozwiązanie to nie było jednak rozważane przez rząd, ponieważ „nie byłoby wystarczająco widoczne, gdyby wzrost cen paliw był kontynuowany”. Tak podkreślił Jean Castex. 

Ponadto, rozwiązanie to nie wprowadzało rozróżnienia między dochodami. Nie byłoby również zgodne z polityką rządu, mającą na celu zmniejszenie uzależnienia od tzw. kopalnianych źródeł energii.