Na początku tego tygodnia Agencja ds. Bezpieczeństwa ogłosiła, że podwoi grzywny nałożone na producentów, którzy nie spełniają minimalnych standardów tzw. CAFE. Dziś agencja ogłosiła, że w ciągu najbliższych kilka lat standardy te będą dużo bardziej rygorystyczne. Dla kierowców oznacza to jedno – koniec silników benzynowych i typu Diesel jest bliżej, niż mogłoby się wydawać.
Diesel i benzyna nie mogą być zbyt paliwożerne

Paliwowe standardy dla silników benzynowych i typu Diesel będą stopniowo wzrastać, począwszy od 2024 roku, aż do 2026, kiedy osiągną one 4,8 l/100 kilometrów.
Agencja zauważa, że nie będzie to stopniowy wzrost. Standard podskoczy o 8 procent dla samochodów osobowych i lekkich ciężarówek w 2024 i 2025 roku. Następnie w 2026 roku benzyna i Diesel otrzymają kolejny „cios” – tym razem o 10 procent. Według agencji, nowe przepisy nie tylko zmniejszą zużycie paliwa w USA, ale także koszty paliwa.
Na rok modelowy 2027 pojawią się zupełnie nowe standardy, które z pewnością będą wynosić jeszcze mniej, niż 4,8 l/100 km.
Nowe przepisy zastępują znacznie luźniejsze ograniczenia administracji Trumpa ogłoszone w marcu 2020 roku. Przepisy te wzywały do corocznego 1,5-procentowego obniżania standardów CAFE do 2025 roku.

Nowe przepisy oznaczają duże koszty
Nowe normy pojawiają się dwa miesiące po sfinalizowaniu przez US EPA przepisów dotyczących emisji z rur wydechowych, które z kolei wzywają do redukcji na poziomie 28,3% w latach 2023-2026.
Producenci będą stosować różną technologię, aby osiągnąć ten cel. Nie możemy jednak zapominać, że branża cały czas przesuwa się w kierunku elektryczności. Nie zmienia to, że jesteśmy jeszcze o lata przed całkowicie elektryczną motoryzacją. Wydaje się więc, że w najbliższych latach królować będą hybrydy.
Nie zmienia to jednak faktu, że samochody – zarówno benzyna jak i Diesel – w nadchodzących latach będą jeszcze droższe. Wszak ktoś musi za tę technologię zapłacić…