Światła często służą kierowcom do ostrzegania innych użytkowników ruchu o zbliżającej się kontroli policyjnej. Przepisy są w tym względzie bardzo jasne, choć nie zniechęca to kierowców przed wykonywaniem tego typu manewrów. Ale w tym przypadku kierowca, który ostrzegał innych przeszedł samego siebie. Teraz może trafić za kratki nawet na 2 lata.
Za kratki za światła

W czasach, gdy mamy yanosika, Google Maps, a przede wszystkim wysokie mandaty i punkty karne utrzymujące się na 2 lata, najlepiej jest jeździć zgodnie z przepisami. Ale mimo iż technologia poszła do przodu i każdy z nas może dokładnie wiedzieć, gdzie „czai się” patrol policji, kierowcy wciąż lubią patent na światła.
Mruganie światłami ostrzegające innych użytkowników ruchu o zbliżającym się patrolu jest stare jak świat. Taki system może faktycznie miał jakiś sens w latach 90., gdy jedyne co mieliśmy w naszym samochodzie to korbki do szyb i radio na kasety. Ale dzisiaj? Cóż, jak widać wielu kierowców wciąż stosuje patent na światła.
A ten konkretny kierowca przeszedł samego siebie. 45-latek w Renault podróżujący w województwie warmińsko-mazurskim postanowił mrugać światłami, ostrzegając jadących z naprzeciwka kierowców o zbliżającym się patrolu.

Trzeba mieć wyjątkowy „talent”
Pechowo dla niego, w kolumnie samochodów jechał także policjant na motocyklu, który zauważył długie światła Renault. Od razu zatrzymał 45-latka i wyczuł od niego woń alkoholu. Po przebadaniu alkomatem okazało się, że dobry samarytanin miał we krwi promil alkoholu.
Oprócz mandatu za mruganie światłami, teraz będzie grozić mu także do 2 lat pozbawienia wolności. Musicie przyznać, że trzeba mieć wyjątkowy „talent” aby dać się złapać w taki sposób. Jesteśmy niemal przekonani, że należy on do tego typu kierowców, którzy informują na grupach społecznościowych o kontrolach trzeźwości. A to już najgorsze, co możemy zrobić.